coś przy świetle lampy, której abażur był nisko opuszczony.
— Panie dyrektorze — powiedział szwajcar, popychając mnie zlekka przed sobą — to nowy wychowawca, który przyjechał na miejsce pana Serrières.
— Dobrze — odparł dyrektor, nie ruszając się z miejsca.
Szwajcar skłonił się i wyszedł. Ja zostałem na środku pokoju, mnąc kapelusz w ręku.
Skończywszy pisać, dyrektor zwrócił się do mnie; mogłem się wówczas przyjrzeć jego drobnej, bladawej i suchej twarzy, na której świeciła para oczu, zimnych i bezbarwnych. On zaś, chcąc mnie lepiej zlustrować, podniósł abażur i nałożył okulary.
— Ależ to dziecko jeszcze! — krzyknął podskakując na fotelu. — Ciekaw jestem, co ja z takiem dzieckiem pocznę?
W pierwszej chwili Mały zdrętwiał z trwogi, zdawało mu się, że już jest na bruku, bez środków do życia... Z trudem zdołał wyjąkać parę słów i podał dyrektorowi list polecający.
Ten przeczytał go raz i drugi, złożył, znowu rozłożył i jeszcze raz przeczytał; wkońcu oświadczył, że przyjmuje mnie tylko ze względu na specjalne polecenie rektora, a także dlatego, że jak mu wiadomo, pochodzę z porządnej rodziny. Mój młody wiek niepokoi go jednak bardzo. Potem zaczął długą orację o tem, jak poważne przyjmuję na siebie obowiązki, ale ja już nie słuchałem go wcale.
Dla mnie najważniejszem było to, że mnie przyjęto; mało nie oszalałem z radości. Chciałbym, aby
Page:PL A Daudet Mały.djvu/51
This page has not been proofread.