Page:PL A Daudet Mały.djvu/74

This page has not been proofread.

quet — weterynarzem. Mają stanowiska i są „przeciętnie zdrowi“ — wszystko, jak należy.
 Czasami jednak, spotkawszy się w klubie lub przed kościołem, wspominają zapewne dawne dobre czasy szkolne i wtedy, być może, zdarza im się mówić i o mnie.
 — A propos, sekretarzu, czy przypominasz sobie tego Małego z kolegjum Sarlande, co to nosił takie długie włosy, taki papinek? Niezłe figle płataliśmy mu, co?
 Oj, zaiste, świetne to były figle, wasz stary belfer dotąd zapomnieć ich nie może.
 Nieszczęsny belfer! Dobrzeście się z niego nieraz naśmieli! dobrze on się przez was napłakał! Tak, płakał przez was, a wasze figle tem więcej was cieszyły.
 Ileż to razy, po całym dniu prześladowań, biedak, leżąc w łóżku, zatykał sobie usta kołdrą, żebyście jego łkań dosłyszeć nie mogli!
 Straszne jest życie, gdy się jest zewsząd otoczonym wrogami, gdy ciągle trzeba się czegoś lękać, ciągle wyglądać napaści, ciągle być opancerzonym, wiecznie się gniewać i wymierzać kary — to straszne! człowiek mimowoli popełnia niesprawiedliwości; straszne to, gdy trzeba ustawicznie podejrzewać, gdy zewsząd widzi się tylko zastawione sieci, gdy człowiek, ani jeść, ani spać nie może spokojnie i nawet w chwilach wytchnienia wciąż zadaje sobie pytanie: — „Boże, co oni mi tam znowu gotują?“
 Nie, stary „belfer“, Daniel Eyssette, choćby miał jaszcze żyć lat sto, nie zapomni wam tego, co wycier-