Page:PL JI Kraszewski Listy from Ognisko Domowe Y 1876 No 8 page 89 part 1.png

This page has been proofread.
LISTY J. I. KRASZEWSKIEGO.
II.
(Dokończenie.)


 Alpy szwajcarskie, które dziś co roku zwiedza tysiące podróżnych, już od dawnych czasów były potrosze badane i studyowane — nasze ledwie teraz dopiero lepiej poznawać poczęto. Już w XVI wieku, naturaliści ciekawi zapędzali się na góry; w XVII pisano dzieła i wydawano przewodniki po łacinie, po niemiecku. Pierwszy co takiego Bädekera napisał w języku łacińskim, był niejaki Jakób Wagner. Dał mu tytuł — Merkurego helweckiego. Jest w nim i mapka kraju, i widoczki miast znaczniejszych, i wskazanie odległości, ale Wagner obawia się jeszcze prowadzić ludzi na wyżyny, które mu się niedostępnemi wydają... Po Wagnerze drukowano potem wiele, ciekawi coraz głębiej docierali w doliny, coraz wyżej na wierzchołki sięgali. Najśmielsi byli naturaliści, bo tych wiodła miłość nauki, czasem do namiętności dochodząca. W naszej literaturze dawnej, w ogóle obszernych opisów podróży po obcych krajach jest niewiele. Mamy kilka dzienników pobożnych pielgrzymek do ziemi świętej, parę opowiadań w pamiętnikach Paska, Paca i Zawiszy, i jedną, o ile wiem, książeczkę ciekawą, w rodzaju przewodnika po ziemi włoskiej. Jest ona wprawdzie tłómaczeniem, ale zbogaconem znacznie.
 Maleńki ten tomik nosi tytuł: Delicye ziemi włoskiej. Wydali go, słynni swojego czasu drukarze krakowscy, Szedlowie, w r. 1605. Są w nim i ciekawe i zabawne i dziwne a pocieszne rzeczy, bo Włochy około połowy XVII w. cale inaczej niż dziś wyglądały, a ludzie też do nich jechali z czem innem, patrzyli na nie odmiennie... Nasz przewodnik, jest to człek wprawdzie ciekawy, który, nietylko się «dziwuje ale raduje» jak powiada, wielu rzeczom; — a przedewszystkiem człowiek to pobożny, którego równie chęć nauczenia się, jak pragnienie pomodlenia, prowadzi. Bardzo króciuchno po większej części wspomniane są rzeczy widzenia godne, język czasem dla nas wydaje się dziwaczny, ale, mimo to, «Delicye» czytają się z zajęciem, bo z nich dziwny duch wieje... i mają swój prostoduszny wdzięk osobliwy. Autor najprzód opisuje Wenecyę, od której się zwykle