łono kościoła katolickiego oddaliło od niego protestancko usposobionych Szwedów, co dało obszerne pole do działania chciwemu władzy Karolowi ks. sudermańskiemu. Najprzód wystąpił jako namiestnik, później wziął tytuł królewski pod imieniem Karola IX, zapewnił sobie partyą protestancką i bez wydania wojny 9 sierpnia r. 1600 pod Rewlem wylądował, zdobył wkrótce Parnawę i stanął znienacka pod Felinem, mającym w owym czasie zupełnie niedostateczną załogę. Ta, widząc zbliżającego się nieprzyjaciela, rozkazała spalić miasto, tylokrotnie niszczone i ograniczyła się na bronieniu twierdzy. Musiała atoli się poddać po niejakimś czasie, ulegając przemocy. (Hiärn, Kronika lib. VII. Mon. Liv. ant. tom I, str. 383). Nieprzygotowany zgoła na to Zygmunt III mógł tylko generała Farensbacha z małą liczbą ludzi przeciwko nieprzyjacielowi wystawić, ponieważ stany Rzplitej nie troszczyły się zgoła o to, do kogo Inflanty należeć będą i dla tego chciały wojny uniknąć. Za nim król polski zdołał usunąć przeszkody i wojna uchwaloną została, wojska nieprzyjacielskie w ciągu sześciu miesięcy opanowały niemal całe Inflanty aż pod Rygę i Kokenhuzę; kraj zajęty został bardziej przez zdradę niż przez czyny wojenne. Szwedzi, pobici pod Wendą przez Radziwiłła a pod Kokenhuzą przez Chodkiewicza, który im zabrał 33 działa i 12 sztandarów, rozbite oddziały połączyli znowu pod Rygą 30 sierpnia 1601 r., gdzie wszakźe Chodkiewicz i dzielny Jerzy Farensbach zdołali wszystkie usiłowania nieprzyjacielskie w niwecz obrócić. Nowina o przybyciu Zygmunta III i hetmana Jana Zamojskiego z dawno oczekiwanem wojskiem skłoniła Karola do cofnięcia się wgłąb Estonii, zkąd dopiero na Boże Narodzenie do Abo się udał. Król Zygmunt przybył w połowie września tegoż 1601 r. Zamojski i Żołkiewski dowodzili polskimi, Jan Karol Chodkiewicz litewskimi hufcami, bo Radziwiłł, nie mogąc się zgodzić z Chodkiewiczem, na Litwę odjechał. Nadeszły słoty jesienne, pora niesposobna do boju. Zygmunt III, nic nie zdziaławszy, do domu powrócił. Zamojski, skoro pomarzły rzeki i bagna, wziął się do oblegania twierdz. W grudniu 1601 r. zdobył obronny Wolmar, gdzie wziął w niewolę Karlosona i Jakóba de la Gardie; zamki Antzen, Kirempä, Adsel, Semgalen, Ermes i Helmet poddały się w tymże miesiącu, a z początkiem roku 1602 przystąpili Polacy do oblężenia tak ważnego pod względem strategicznym Felina. Sędziwy hetman Zamojski, świecąc dobrym przykładem, sam z konia zsiadłszy drapał się na mury. Po kilku zapamiętałych szturmach, w ciągu trzech miesięcy przedsiębranych, poddała się twierdza. Jerzy Farensbach, waleczny wendeński wojewoda a przyjaciel od serca Zamojskiego, życie przy niej postradał dnia 17 maja 1602 r. a i Zamojski był rannym. Karol sudermański zmartwiony utratą Falina zgłaszał się o rozejm do Zamojskiego. Byłby nań przystał hetman, ale Zygmunt III żadnego przyjąć nie chciał, chyba pod warunkiem oddania Szwecyi. Cztery lata później dowódzca szwedzki Lasse Andersson, widząc że nie zdoła wziąć twierdzy felińskiej, przed odstąpieniem od niej ze swemi hufcami zapala miasto Felin i oddala się. Działo się to w r. 1606. Lecz w r. 1608 tenże Andersson ze znaczną siłą zbrojną do Felina posłany, staje się panem i miasta i twierdzy 20 sierpnia (Hiärn l. c. strona 402). Głód i zarazy we wszystkich tych latach niszczyły zarówno mieszkańców kraju jak Polaków i Szwedów. Dla tego częstokroć ustępowano tem łatwiej z warowni lub miejsc obronnych, jeśli inne okolice kraju mniej się wydawały zniszczone i mniej na niebezpieczeństwo zarazy narażające. Szwedzi wkrótce ustąpili z Felina i wciągnięta doń znowu załoga polska; ta aż do roku 1625 twierdzy felińskiej nie opuszczała. Lecz dopiero w r. 1629 całą tę okolicę wraz z Felinem do Szwecyi zagarnięto. Teraz wszakże upadły najzupełniej siły żywotne mieszkańców Felina i tylko bardzo zwolna zdołała się podnosić ze swoich rumowisk ta za czasów szwedzkich nędzna już zupełnie mieścina. Zamek feliński został dziedziczną własnością hr. Jakóba de la Gardie i jego spadkobierców. Mieścina zaś nowa, wylęgająca się z popiołów dawnego Felina, wzrastała w zupełnej zależności od prywatnych dziedziców miejscowego zamku. W r. 1682 liczyl Felin zaledwie 55 mieszczan, a domów 43! Większą część miasta od lat 80 zalegały same rumowiska. Wszelako czara goryczy jeszcze i teraz nie była do dna wyczerpaną. Odtąd bowiem dwa straszliwe pożary nawiedziły tę tylokrotnie z gruzów powstającą mieścinę. W roku 1703 był w niej pożar okropny a w r. 1770 pożar przypadkiem wzniecony pochłonął największą część licznych ówczesnych zabudowań. Morowe powietrze, które w początkach XVIII stulecia tu silnie grasowało, niemal wszystkich wyniszczyło mieszkańców. To też nic dziwnego, iź dopiero ped panowaniem rossyjskiem lepsze dla Felina nastały czasy. Katarzyna II podniosła położenie materyalne tego miasta, wyznaczając dlań dotacye ziemne i uwalniając mieszkańców od obowiązków, niegdyś stale wypełnianych względem dziedziców zamku felińskiego. Nowem życiem odtąd odżyła ta uroczo położona mieścina. Handel w niej się począł rozwijać, zamożność ogólna wzrasta, oświecenie coraz bardziej się rozkrzewia. Obrót coroczny handlowy, który w r. 1854 wynosił tu zaledwie 250,000 rubli, dochodzi obecnie do dwóch milionów rocznie. Liczba przeważnie z niemców
Page:PL Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich. T. 2.djvu/428
This page has been proofread.