całej okolicznej „garczyńskiej ziemi”. W skład tej najstarszej prowincyi czyli ziemi wchodziły mniej więcej parafie dzisiejsze: Garczyn, Pogutki, Kiszewa i Niedamowo (Baltische Studien XVI, 153). Jako książęcych urzędników na zamku wymieniają: kasztelana i chorążęgo. Książęta posiadali naokół wszystkie te dobra. Oni też i kościoły tutejsze ufundowali. I tak jest rzeczą prawie pewną, że kościół w G. był pierwotnie rządowego patronatu. Jeszcze w r. 1529 zeznawają świadkowie, jak pamiętają, że tu od początku proboszcza obsadzali kiszewscy starości: „Und von anbegynen hat gehort und gehort dy belehnunge eynes itzlichen Pfarrer czu Garczyn zcum Hauptmann uf Keyschow”. Ale wtedy już istniał folwark szlachecki we wsi, a ówczesna wdowa po Garczyńskim Cecylia widać że już sobie to prawo patronatu przywłąszczała. Także ową górę zamkową i jezioro wielkie dla folwarku zabrała, choć ono od początku należało kościołowi. W następnych czasach góra prócz jeziora pozostała przy proboszczu, ale patronat uzyskali tutejsi panowie. Najprzód byli tu Garczyńscy przez cały XVI wiek aż do r. 1686. Po nich przyszli Tuchołkowie, z pomiędzy których znani są: Michał Tuchołka, sędzia ziemski w XVIII wieku, po nim syn jego Jan Tuchołka, asesor tczewski jest tu r. 1766. Ostatni za polskich czasów byli Trembeccy; r. 1789 zachodzi Ignacy Trembecki, chorążyc chełmiński; obecnie jest niemiec. W czasie reformacyi wiara katolicka bliska tu była upadku. Proboszcza po większej części nie ustanawiano, a państwo trzymali innowiercę. Ludzie do kościoła mało chodzili. Kiedy nastąpiły lepsze czasy, przyłączono kościół do Wysina. R. 1642 wspominany Wojciech Zychecki komendarz wysiński i garczyński, po nim także Wojciech Złotowicz r. 1645, Bartłomiej Górka r. 1707. Dopiero r. 1729 ma Garczyn własnego proboszcza Wendę. Po nim od r. 1729 do 1749 Józef Słomiński prob. garczyński. Teraźniejszy stan parafii garczyńskiej opisuje dyecezalny szematyzm z r. 1867: Dusz w parafii 1350, tytuł kościoła: św. Andrzej apostoł, prawo patronatu prywatne; kiedy kościół stawiany i konsekrowany, nie wiadomo. Wsie parafialne: Garczyn, Płachty, Łubieszyn, Liniewko, Liniewo, Sobącz, Orle, Równe. Katolickie szkółki: w Garczynie dzieci 37, w Liniewie 57, Sobączu 45, Łubieszynie 49; 17 dzieci katol. odwiedza ewang. szkołę w Kartowie, gdzie nauki religii żadnej nie mają.
Garczynek, niem. Gartschonken, podług którego lud teraz mówi: Garczonki, folw. należący do Garczyna, pow. kościerski; przy wsi znajdują się 3 małe jeziora, większe nazwane Skórzewno leży w stronie ku Garczynowi. Parafia, szkoła Garczyn, poczta Nowe Polaszki, odległość od Koscierzyny 3 mile. Kś. F.
Garczyno, jezioro, pow. kościerski, pół mili na zachód od Kościerzyny, wąskie i kręte, ciągnie się z północy na południe; okolica piaszczysta lasem porosła; w południowym końcu jeziora przechodzi bity trakt kościersko-bytowski, ztąd struga wychodzi do większego jeziora Sudomia, przywodzi pierwsze dopływy i źródła rzece Gwdzie albo Czarnej wodzie. Brzegi dosyć strome, górzyste, przy których leżą wsie Lubjan i Ciche. Kś. F.
Garczynowo, jez. w pow. złotowskiem; bliższych szczegółów o położeniu brak. Kś. F.
Garczyńska ziemia, ob. Garczyn.
Garczyńskie jezioro, ob. Garcze.
Gard bohowy. Jeszcze przy końcu zeszłego wieku, nazwą „Gard bohowy“ czyli „Zaporozki“ obejmowano całą przestrzeń ziemi, położonej w dzisiejszej gub. chersońskiej, na lewym brzegu Bohu, pomiędzy dzisiejszą wioską Konstantynówką i m. Wozneseńskiem, i pomiędzy rzeczkami Suchym Taszłykiem, Harbużną i Martwą wodą, wpadającemi do rz. Bohu (ob. mapę Rizzi-Zanoniego). Miano to było zarazem potoczne i urzędowe. Uroczysko to dziś opuszczone, z nazwą zatartą, dawniej dlatego „Gardem“ się nazywało, że tu było główne stanowisko kozaków zaporoskich dla łowienia ryby w rzece Bohu, którą w miejscach dogodnych do połowu ryb, jak się mówi po ukraińsku, „zagardywano“ to jest przegradzano płotami czyli grobelkami z faszyn i chrustu. Kozacy do Gardu Bohowego wyprawiani byli z Siczy i zimowników, gdzie też całe lato, nawet do późnej jesieni, w jednem jak mrowisko natłoczeni miejscu, przebywali. Dla utrzymania porządku między tymi rybołówcami od kosza posyłano pułkownika z oddzielną komendą. Na zimę zaś w bliższe miejsca Siczy a mianowicie w wielki i mały Inguł ciż kozacy wracali. Owoż Gard ten, jako miejsce do łowienia ryb przeznaczone, zdawna istniał, ale dopiero od końca XVII wieku nabrał on znaczenia i historycznego rozgłosu, a to gdy w dodatku jeszcze i posterunkiem strażniczym został, i wysuniętą naprzód placówką Zaporoża ku nowym granicom, które się świeżo poformowały, w skutek traktatu grzymułtowskiego, pomiędzy Rossyą i rzecząpospolitą Polską, a nieco później i z państwem tureckiem. Ale ów dozór nad granicą sprawowany niby przez Siczowników w Gardzie, byłto pozór tylko. Węgieł graniczny, na którym odtąd Gard był położony, ułatwiał też im niemniej możność czynienia wycieczek w kraj sąsiedni polski, dla rozboju i grabieży. A właśnie o to, a nie o co innego, im tu głównie chodziło. I jakkolwiek wojska rzeczypospolitej strzegły granicy od ich napadów, ale granica ta była przez długi czas tylko domysłową, imaginacyjną linią, na mapie przeciągnię-