Sedanu. Nie dziwił go rezultat, jaki wyniknął po tej wiadomości.
— Biedny hrabia! biedny przyjaciel... — poszeptywał, słuchając opowiadania Rajmunda.
Za przybyciem do zamku, znaleźli niemieckiego lekarza przy łożu pana d’Areynes. Opóźnił on swój wyjazd, ażeby mieć możność porozumienia się ze swym francuzkim kolegą.
Wymienili pomiędzy sobą zimne, lodowate powitanie, jak tego wymagała sytuacya.
— Czyniłem wszystko, com mógł, ażeby uratować życie właścicielowi tej posiadłości, — rzekł Blasius Wolff. — Pan jesteś jego domowym lekarzem, ustępuję ci zatem miejsca. Prowadź pan dalej kuracyę, którą ja starałem się rozpocząć jak najlepiej.
Doktór Pertuiset, skinąwszy głową w milczeniu, podszedł do łóżka chorego.
Na widok przyjaciela, wzrok pana d’Areynes zabłysł radością, usiłował podać rękę przybyłemu, ale nadaremno, ręka bezwładną pozostała.
Ująwszy ją doktór, uścisnął w swych dłoniach i zauważył, że była zlodowaciałą, jak ręka trupa.
— Mój przyjacielu.... biedny przyjacielu!... wyszepnął z wzruszeniem.
Blasius Wolff przerwał.
— Mam przekonanie, — rzekł, — iż paraliż umiejscowionym zostanie. Dzięki ścisłej kuracyi, jaką pan rozciągniesz nad chorym, sprowadzisz w jego stan zdrowia rychłe i ważne polepszenie.
— Mam nadzieję... — odparł Pertuiset i dodał: — Napisałeś pan receptę?
— Tak.
— Proszę mi ją dać.
— Oto jest.... ozwał się Piotr Rénau, podając panu Pertuiset arkusz papieru, na którym nakreślony był przepis.
— Atak był silny, — mówił Blasius, — ale na szczęście odnalazłem w tutejszej domowej apteczce substancye, jakie użyć bezzwłocznie było trzeba.
Doktór Francuzki czytał receptę z uwagą.
Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/24
This page has not been proofread.