Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/240

This page has not been proofread.

 Weronika upadła twarzą na podłogę, z piersią przebitą odłamem bomby
 Joanna, krzyknąwszy z bólu, usunęła się na poduszki z zakrwanioną twarzą. Odłam granatu ranił ją w wierzch głowy.
 Za chwilę potem, na tenże sam dach domu padła inna bomba, wzniecając pożar.
 Rzecz dziwna, niewytłumaczona, mimo podwójnej eksplozyi, spowodowanej dwoma wybuchami, pomimo nadymionego powietrza świeca paląca się w pokoju Joanny nie zagasła.
 Błyszczała jak gwiazdka, przysłonięta mgłą dymu, rzucając blade światło na kołyską, w której wciąż spały dwie małe dziewczynki.
 Na wschodach, odgłos dosłyszanych kroków przez Weronikę, coraz się zbliżał. Kroki stawały się coraz szybszemi.
 Wkrótce dały się one słyszeć na przedziale wschodów następnie w korytarzu, i ksiądz Raul d’Areynes ukazał się z odkrytą głową, zdyszany z twarzą ociekającą potem, w zabłoconej sutannie.
 Skoro tylko rozbiegła się wieść w Wersalu, iż rząd postanowił bądź co bądź skończyć z Kommuną, wikary przygotował się do odjazdu, ażeby wrócić do Paryża jednocześnie z wejściem tam wojska pod wodzą jenerała Vinoy.
 Nie wahając się narazić na największe niebezpieczeństwa dla wypełnienia danej obietnicy umierającemu Pawłowi Rivat, obrał sobie dzień i godzinę, w których ostatnie oddziały armii Wersalskiej wejść miały do miasta, celem położenia kresu rozszalałej Kommunie.
 Jenerał Valentin podpisał podpisał paszport wikaremu.
 Podczas nocy, więc z d. 27 na 28 Maja, ksiądz d’Areynes przyjechał do Paryża jednocześnie z objęciem w mieście służby przez policyę i powrotem do swoich parafii innych duchownych, co nastąpiło przez bramę Saint-Gervais, wydaną za pieniądze wypłacone Duplat’owi.
 Od tej to strony, pokonawszy tysiące przeszkód i uniknąwszy niebezpieczeństw, ksiądz Raul podążał w kierunku mieszkania Joanny Rivat, postanowił albowiem przed wszystkiem z nią się zobaczyć.
 Jak wiemy, drzwi do pokoju chorej pozostały niezamknięte przez Weronikę.