Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/25

This page has not been proofread.

 — Dobrze; — rzekł wreszcie. — Zrobiłeś pan to, co ja byłbym uczynił. Nadal, zobaczę jak mi postępować wypadnie. Pozostałe mi podwójnie panu podziękować, w imieniu nauki i mego starego przyjaciela, hrabiego d’Areynes.
 — Nie dziękuj mi pan, bo ja to raczej winienem zaskarbić sobie twą łaską....
 — Moja łaskę.... w jakim celu?
 — Porucznik armii niemieckiej, raniony niebezpiecznie, został przyniesionym dzisiejszej nocy do tego zamku. Zmuszony jestem opuścić go, ażeby się połączyć z oddziałem, do którego należę. Chcę zatem prosić pana, ażebyś poszedł zemną odwiedzić tego oficera i zechciał po moim odjeździe nie odmówić starań, jakich wymaga stan jego zdrowia.
 — Spełnię mój obowiązek, jak pan swój spełniłeś, — odrzekł Pertuiset. — Możesz pan liczyć na mnie. Idźmy do pańskiego ranionego. Powrócę później do pana d’Areynes.
 Hrabia nie stracił jednego słowa z tej rozmowy, a jego spojrzenie mówić się zdawało:
 — Tak.... tak — powracaj jak najprędzej!
 Pertuiset, pozdrowiwszy go ręka, wyszedł z Blasiusem.
 W pokoju, na parterze, pruski oficer rzucał się w gorączkowym paroksyzmie.
 Sługa zamkowy, czuwający przy nim, zaledwie powstrzymać go zdołał, aby nie spadł z łóżka, owładnięty szałem.
 Blasius udzielił potrzebne objaśnienia Lotaryńskiemu doktorowi, powiadomił go o wyjęciu kuli, która w swoim przebiegu przez ciało, spowodowała ważne zadraśnięcia, i wskazał mu środki przez siebie zarządzone.
 Pertuiset, niezadawalniając się temi wyjaśnieniami, zapragnął sam osobiście obejrzeć ranę.
 Zdjęto kompres, umieszczony na niej przez Bawarczyka, i doktór francuzki rozpoczął swe chirurgiczne badanie!
 Trwało ono dość długo, poczem lekarz okład przyłożył, podniósł się, mówiąc:
 — Ten oficer został straszliwie zranionym!... Powierzasz mi pan do spełnienia misyę bardzo delikatnej natury, a przy tem niezmiernie trudną!
 — Co począć! — odparł Blasius; — jeżeli umrze, to pra-