Gilbert z najzupełniejszym spokojem, nie myśląc o popełnionej zbrodni wespół z Duplat’em, wyjął dziecię z kołyski podając je żonie.
Porwawszy niemowlę, Henryka okrywała je pocałunkami i pierś mu podała, którą pochwyciwszy dziecię, szybko puściło, płacząc żałośnie.
Gorączka i przebyłe ciężkie cierpienia, wysuszyły z płaczem Henryka widzę, że karmić jej nie mogę!
Gilbert, nalawszy w szlankę ciepłej ocukrowanej wody, napoił nią dziecię.
Zdawało się biednej kobiecie, iż odzyskuje nowe siły i zdrowie tuląc niemowle, jakie za swoje własne uważała, po chwili jednak osłabiona, osunęła się na poduszki i Rollin zmuszonym był położyć dziecko w kołyskę. Podał następnie chorej lekarstwo, jakie powtórnie wprawiło ją w sen letargiczny.
— Przyniesiesz mi ty... mała, majątek! — szeptał z uśmiechem, spoglądając na córkę Joanny. — Bądźmy cierpliwi i czekajmy!
Nazajutrz, dnia 28 Maja w Niedzielę, przypadła uroczystość Zielonych Świątek.
Dzień był pochmurny i mglisty. Drobny deszcz padał po nad Paryżem, spalonym, krwią obryzganym, wstrząśnionym aż do podstaw ostatniem konwulsyjnem drganiem Kommuny, która, jak rozjuszone zwierzę, konając pragnęła gryźć jeszcze. Niezwykły widok przedstawiał natenczas plac Bastylii. Całą obszerną tę przestrzeń zajmował park artylleryjski, a każda z przyległych ulic, każdy z poblizkich bulwarów bronione były przez barykady.
Przy wejściu na ulicę świętego Antoniego trzy działa potężne stały z otwartemi groźnie paszczami. Również uzbrojonemi były ulice Charenton i la Roquette. Wzdłuż domów, pod ścianami, stała zebrana amunicya
Przy zbiegu bulwarów Bordou i Lenoir stała olbrzymia barykada utworzona z przewróconych powozów, worków na kupy zebranych, brukowych kamieni, oraz pęków starej bielizny przeznaczonej dla szpitali. Głęboki rów, przekopany tuż pod barykadą powiększał bardziej jeszcze jej siłę odporną.
Porozstawione naszynia z naftą, okręcone słomą, oczekiwały na podpalaczów.
Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/258
This page has not been proofread.