Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/309

This page has not been proofread.

 — Przyjemnie mi to usłyszeć — rzekł agent — Mówisz pan zatem, że ona mieszka obecnie w Champigny?—
 Dla czego mi pan nie wierzysz, do pioruna? — zawołał Bordier.
 — Wierzę w zupełności, lecz mogła wyjechać gdzie niespodzianie.
 — To niepodobna! ponieważ była u mnie na śniadaniu w Niedzielę.
 — W Niedzielę?
 — Tak.
 — Była w jakiem towarzystwie?
 — Nie! sama. Umówiła się z jedną ze swoich koleżanek, Elodją, gdy wszakże wypadło jej jechać do Channevières a nie zastała Elodyi, prosiła mnie abym powiedział tej koleżance iżby na nią nie czekała. Wszakże niedawno była Niedziela, mam to wszystko w pamięci.
 — W Niedzielę więc myślał Boulard — Duplat widocznie przyjechał do Champigny i dla tego nie przyszła tu na obiad ze swą towarzyszką.
 — Wszystko co mi pan opowiadasz — mówił Duclot z zadowoleniem — bardzo mnie cieszy! Potrzeba za to wypić jedną butelkę więcej. Będę więc mógł pochwycić i ucałować mą siostrę Dalej! nalewaj gospodarzu! dwie szklanki już próżne. O! i trzecia również.
 Bordier wyszedł po wino, z czego korzystając agenci zamienili między sobą słów kilka.
 — Daremnem byłoby chodzenie do pralni, w której pracuje Palmira — mówił Duclot-Duplat’a na pewno tam niema. Podpalimy lont w okamgnieniu.
 — Przedewszystkiem trzeba nam poznać mieszkanie tej praczki — rzekł Boulard.
 — Ma się rozumieć, ponieważ tam się ów łotr zakopał. Wkrótce dowiemy się o tem co chcemy wiedzieć.
 Ukazanie się Bordie’go z trzecią butelką, przerwało rozmowę.
 Boulard napełnił trzy szklanki.
 — Mówisz więc pan — zaczął Duclot — że moja siostra Palmira pracuje w jednym i tymże zakładzie?
 — Nie inaczej! Wyszedłszy ztąd, udaj się pan tam, a znajdziesz swą siostrę!