Rano, w dniu 3 Czerwca, przesyłka dla pana d’Areynes była większą niż zwykle. Znajdowało się w niej kilka listów, oprócz dzienników codziennych i tygodniowych.
Odebrawszy tę paczkę z rąk Schlossa, Piotr Rènaud położył ją przed swoim panem na stoliku, poczem wyszedł na chwilę wysłany za jakiemś poleceniem.
Pan d’Areynes siedział na fotelu, przy wielkich oszklonych drzwiach balkonowych, w tem samym miejscu, gdzie go tknął ów straszny attak apopleksyi.
Wziąwszy, listy położone przed sobą, zaczął rozcinać koperty jedną po drugiej, przeglądając znajdujące się na każdym podpisy, aby tym sposobem odnaleźć rychlej list od księdza Raula.
Adres na czwartym liście zwrócił jego uwagę.
Spojrzał na pieczęć pocztową wyciśniętą na kopercie i wyczytał na niej „Paryż“.
— Paryż? — powtórzył — to nie od Raula. Nie jego to jego pismo. Charakter jednak tego pisma obcym mi nie jest... Czy to czasem nie list od Gilberta?
Na tę myśl drgnął nerwowo.
— To być nie może! — wyszepnął. — Gilbert wie dobrze o ile jestem dlań nieprzychylnym, zkądby więc miał pisać do mnie?
I jakby w odpowiedzi na to zapytanie, przyszła mu na myśl Henryka. Wszak pisał wikary, że ona była chorą?
Śmiertelna obawa ścisnęła serce starca. Palce mu drżały podczas, gdy z pośpiechem rozcinał kopertę.
Wyjąwszy list szukał oczyma podpisu. Podpis brzmiał: „Gilbert Rollin“.
— Nie omyliłem się więc! — zawołał i czytać zaczął.
Po pierwszych zdaniach listu, uśmiechnął się ironicznie.
— Jakiż nikczemny obłudnik! — myślał z pogardą na list spoglądając. Sądzi więc, że mnie po raz drugi oszukać potrafi? Nie! nigdy. Podobna sztuka raz tylko udać się może.
Wiadomość o odbytej słabości Henryki i przyjściu na świat zdrowej dziewczynki, zatarła poprzednie przykre wrażenie.
Łza rozrzewnienia spłynęła na policzki hrabiego. Wszak-
Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/321
This page has not been proofread.