wda, mogłaś mnie wcześniej powiadomić o wypadku jakiemu uległ wikary.
— Masz pan słuszność, powinniśmy byli to uczynić, nie przyszło nam jednak to na myśl w owem tak ciężkim strapieniu.
— Pojmuje i dla tego ci wybaczam. Chciej jednak odpowiadać mi kategorycznie na niektóre zadawane sobie zapytania.
— Jestem na pańskie rozkazy.
— Powiedz mi przeto w jaki sposób ksiądz d’Areynes został ranionym?
— Było to w nocy, z dnia 27 na 28 Maja. Nikt nie był obecnym wtedy, gdy upadł. Znaleźliśmy go leżącego bez życia na pierwszych stopniach wschodów, w chwili wejścia żołnierzy Wersalskich do tegoż domu.
— Uderzyła weń kula komunistów czy Wersalczyków?
— Niewiem tego. Doktór powiedział, że była to kula wyrzucona z Chassepot’a.
— Ksiądz Raul nie objaśnił w jaki sposób otrzymał te ranę?
— Boże! czyliż on mógł to uczynić? Przez cztery dni leżał bez oddechu i poruszenia, jak umarły.
— A obecnie?
— Nie może jeszcze przemówić i słowa.
— A powiedziałaś mi, że minęło niebezpieczeństwo.
— Bezwątpienia, ponieważ doktor tak twierdzi.
— Czy mógłbym odwiedzić księdza d’Areynes?
— Niewiem, jeżeli doktor na to pozwoli. Bądź co bądź jednak, choćby to było możebnem, nasz biedny wikary niepoznałby pana.
— Doprawdy?
— Tak! — odpowiedziała Magdalena. — A gdyby nawet chciał mówić, doktor by mu na to niepozwolił. Nie wolno mu jest z nikim widzieć się teraz, jest to rozkaz ścisły, niedopuszczający wyjątku dla nikogo.
— Niechcę go więc Magdaleno przekraczać tego zakazu, będę posłuszny przepisom waszego chirurga, lecz musisz mi uczynić pewną obietnicę.
Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/332
This page has not been proofread.