adresowany z Paryża, który nadleśny przyniósł do zamku z pośpiechem.
Był to list od Gilberta.
Powtarzał w nim usprawiedliwienia wyrażone dnia poprzedniego w telegramie.
Wśród mnóstwa zdań ściśle wystudyowanych, gdzie sztucznie usiłował przedstawić swoje łzy i wzruszenie, Gilbert pisał o interesach swojej żony, po nad któremi niemógł obecnie czuwać ksiądz d’Areynes przykuty chorobą do łoża.
Prosił gorąco doktora w imieniu Henryki i małej swej córki Maryi-Blanki, ogólnej spadkobierczyni hrabiego, ażeby zechciał się zająć formalnościami administracyjnemi, dotyczącemi rodziny nieboszczyka, dodając, że gotów jest dostarczyć bezzwłocznie potrzebne ku temu akta i dowody.
Po przeczytaniu listu przez doktora, Rajmund go przebiegł oczyma.
— Sukcessor tu przemawia... nie jak sukcessor! wykrzyknął po przeczytaniu listu. W głowie tego człowieka, panuje tylko myśl jedna, a to, ażeby jak najprędzej pochwycił w posiadanie dochody z majątku hrabiego. Jasne to, jak słońce. Samo rzuca się w oczy!
— Jasne to było w rzeczy samej, prawda rzucała się w oczy, Pertuiset ja odgadł, czyż mógł wszelako odmówić prośbie Gilberta zaniesionej w imieniu Henryki? synowicy swego starego przyjaciela, tej kobiety, którą znał od dziecka, która pod jego okiem niegdyś wzrastała, którą pielęgnował wraz z hrabią d’Areynes?
Przyjął więc ów powierzony sobie obowiązek, wspomniawszy, że i ksiądz Raul wdzięcznym mu będzie za ten dowód poświęcenia dla rodziny zmarłego.
O Gilberta nie chodziło mu wcale.
Znając warunki testamentu, wiedział dobrze, iż obojgu małżonkom Rollin służy jedynie prawo używalności dochodów z majątku, przeznaczonego w całkowitości dla ich córki i ze kapitału naruszyć nie mogą.
Miał więc wyłącznie pracować dla dziecka Henryki i postanowił przyśpieszyć o ile się da tylko ukończenie powyższych formalności.
— Henryka jest chorą — mówił sobie — oboje znajdują
Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/339
This page has not been proofread.