udzielenia, znajduję się w konieczności pomówienia z nim choć przez chwil parę. Czas nagli, wprowadź mnie coprędzej!
Magdalena drżała jak w febrze.
On, Gilbert Rollin! którego zbrodnię Schloss wykrył! On! morderca hrabiego Emanuela!... i niewątpliwie wróg wikarego!... On! stał przed nią, podnosił głos, nakazywał bezczelnie!
Iskry posypały się z oczu wiernej sługi. Gniew ją opanował. Usiłowała jednak okazać pozory spokojności.
Gilbert nagłym ruchem chciał ją usunąć i wejść. Zastąpiła mu drogę.
— Nie wejdziesz pan! — wołała — nie wejdziesz!... dopóki nie zapytam o pozwolenie doktora. Nie zobaczysz się z księdzem wikarym dopóki pan Leblond na to nie zezwoli!
— Ha! to za wiele! — wykrzyknął Gilbert niecierpliwie i wejść chciał przemocą.
Nagłem poruszeniem ręki, z siła, jakiej nie można się było spodziewać po tak starej kobiecie, zatrzasnęła mu drzwi przed nosem i wbiegła do jadalni, gdzie z niepokojem oczekiwali pan Leblond z żoną i Rajmund zapytując się nawzajem z kim Magdalena tak długo rozmawia? ponieważ dźwięk głosów dobiegał aż do nich.
Zmieniona twarz starej sługi, wyrażała przerażenie.
— Przyszedł pan Gilbert Rollin! — wyszepnęła.
Rajmund wraz z doktorem zerwali się od stołu.
— Co on chce?... po co tu przyszedł? — pytał nadleśny.
— Chce widzieć się z księdzem wikarym. Wyraża się brutalnie. Rozkazuje! Zatrzasnęłam drzwi przed nim.
Schloss zacisnął pięści. Leblond zadumał w milczeniu.
Czego on chce? ten nędznik! — powtórzył groźnie Lotaryńczyk. — Ha! niechaj nie wchodzi... niech nie wchodzi bo go zabiję na miejscu! —
Pojmuję, że draźni cię jego zuchwalstwo, Rajmundzie mówił chirurg — ale zaklinam uspokój się! — Źle uczynilibyśmy, nie przyjmując pana Rollin. Być może, iż jego wizyta ma jakiś cel ważny?... Ja z nim się rozmówię, a oszczędzać go nie będę, upewniam!
Rajmund upadł na krzesło, zgnębiony.
Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/365
This page has not been proofread.