wtedy, gdy pan znajdziesz wolną chwilę. Nic niema tak dalece pilnego.
— Obłatwiłem się już, mogę panu służyć zaraz.
— A więc czy pan nie znałeś w owym spalonym domu pewnego lokatora nazwiskiem Duplat?
— Kupiec skrzywił się z niezadowoleniem.
— Znałem go! — rzekł — na nieszczęście znałem! Był on kapitanem Związkowych. Zrujnował mnie ten hultaj zabieranemi rekwizycyami! Nabrał odemnie przeszło na dwieście franków wódki i wina. Ach! jakaż to brudna istota! Jak nikczemny to człowiek!
Widocznie ów były sierżant był niecierpianym przez wszystkich. Nie dziwna! okradał i rabował, gdzie się tylko dało!
— Nie wiesz pan o dalszych jego losach? pytał Schloss.
— Niewiem! wszak sądzę, że został rozstrzelanym jak na to zasłużył.
— Rozstrzelanym? Byłaby to zbyt lekka kara za takie życie, jakie on prowadził w tym całym okręgu. Uciskał wszystkich. Za jedno „tak“ lub „nie“ groził „przybiciem do muru“. Wymierzono by sprawiedliwość przykuwszy doń jego samego!
— Tak, ale to tylko przypuszczenie, nie posiadasz pan pewności w tym względzie? — zagadnął Rajmund.
— Pewności niemam. Gdy jednak w ostatnich dniach Kommuny nie ukazywał się wcale, dozwala się tego spodziewać, iż już nie żyje.
— Nieprzypominasz pan sobie daty, w której widziałeś go raz ostatni?
— Pamiętam doskonale! Było to w dniu 25 Maja. Nie mylę się dla ważnych nader przyczyn w tym razie. Przyszedłszy tu do mnie zabrał w rekwizycyę pięćdziesiąt litrów wina, dla żołnierzy posterunkowych w merostwie jedenastego okręgu. Zachowałem wspomnienie z tej tak pięknej epoki!
— Nie wiadomo panu czy on znał Joanne Rivat?
— Znał ją, ale ona go niecierpiała. Napawał przestrachem te biedną kobietę. Podczas wojny, jej mąż Paweł Rivat, dzielny, zacny człowiek, w tej kompanji, gdzie Duplat był służył jako gwardzista sierżantem-płatnikiem.
Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/408
This page has not been proofread.