Doktor Perrin śledził tę scenę z najwyższą uwagą, usiłując pochwycić na obliczu nieszczęśliwej jakiś ślad najmniejszego wzruszenia.
Nagle iskierka światła zapłonęła w nieruchomym wzroku obłąkanej, usta jej otworzyły się, rozłożyły jej złożone ręce opadając na kołdrę, a drżenie wstrząsnęło jej ciałem.
— Mów do niej, mów teraz! — zawołał żywo doktor, zwracając się do księdza Raula.
Nadzieja wstąpiła w serce kapłana.
To co się działo w tej chwili, nie byłoż poprzednikiem blizkiego powrotu do rozumu?
— Joanno! — powtórzył wyraźnie, łagodnym głosem. — Spojrzyj na mnie i poznaj mnie, moje dziecię. Jestem ksiądz d’Areynes, wikary od świętego Ambrożego. Ja to zaślubiłem cię Pawłowi Rivat.
Głęboka zmarszczka zarysowała się na czole obłąkanej; usta poruszyły się, jak gdyby chcąc wyrazić myśl jakąś, lecz żaden dźwięk z nich nie wybiegł.
— Paweł Rivat — mówił dalej kapłan. — Przypominasz sobie? On był żołnierzem podczas wojny. Wyszedł z Paryża na potyczkę. Przypominasz sobie Joanno? Oczekiwałaś długo, Niepowrócił!
Chora wyciągnąwszy rękę, pochwyciła dłoń księdza, uścisnęła ją nerwowo i głosem cichym, bez dźwięku, wyjąknęła:
— Paweł... Paweł Rivat!...
— Mów! mów Joanno! — ozwał się doktór, podchodząc do łóżka. — Wzbudź w sobie naj bardziej okrutne wspomnienia, chociażby one kryzys wywołać miały! Wywołany ten kryzys, będzie przebudzeniem twej duszy i powrotem do rozumu!...
Ksiądz d’Areynes, blady jak posąg mówił dalej.
— Paweł umarł! Czy słyszysz mnie Joanno? rozumiesz? Paweł umarł!
Chora ani drgnęła. Wychudła jej ręka puściwszy dłoń wikarego, opadła bezwładnie na łóżko.
— Paweł umarł! — powtórzył ksiądz Raul — Wydał na mojem ręku ostatnie swe tchnienie, a w chwili, gdy jego dusza ubiegała ku Bogu, za przysiągłem czuwać nad tobą i nad dziecięciem jakie się miało narodzić!
Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/414
This page has not been proofread.