Drzwi nie będąc na klucz zamknięte, nagle się otwarły. Zimny pot wystąpił na czoło Palmiry, gdy spostrzegła w zamku klucz pozostawiony przez Duplat’a.
Pochwyciwszy kosz, wbiegła na podwórze a ztamtąd do mieszkania.
Drzwi od podwórza były na oścież otwarte.
Weszła, drżącym głosem wołając:
— Serwacy! Serwacy!
Panowała cisza głęboka, żadnej odpowiedzi.
— Ach! ten nikczemnik! — zawołała z wściekłością — on mnie oszukał! odjechał sam do Szwajcaryi!
To jednak jej podejrzenie bardzo krótko trwało.
— Ha! czy go czasem nie przy aresztowano? zawołała.
Wyszedłszy na podwórze, grunt pode drzwiami rozpatrywać zaczęła. Widocznemi były tu ślady stóp wyciśniętych różnej wielkości, a nawet oznaki walki stoczonej przez Serwacego z agentami.
— Tak, zabrano go ztąd skrępowanego — mówiła to jasne jak słońce! Opowiadano mu po za drzwiami jakieś banialuki, którym uwierzył. Otworzył im drzwi, jak głupiec, a policyanci chwyciwszy go za kołnierz uprowadzili wraz z sobą!
Palmira jak widzimy, ściśle prawdę odgadła.
Wróciła do mieszkania z opuszczoną głową, sercem zbolałem, mówiąc sobie, iż za zbyt wiele się narażała dając przytułek zbiegłemu komuniście.
Śniadania nie mogła jeść wcale. Obawa i niepokój odebrały jej apetyt, mimo to o zwykłej godzinie, znów poszła do pralni.
Nikt nie wiedział w Champigny o pobycie Duplat’a w jej domu, strzegła się więc mówić komukolwiek o nim.
Przez cały tydzień, żyła w śmiertelnych obawach, zmuszona udawać wesołość, aby nie budzić podejrzeń.
Zaczął się drugi tydzień.
Widząc, że jej nie grozi żadne niebezpieczeństwo, powtarzała sobie:
— Czyniłam dla niego wszystko com mogła! Nie moja wina jeśli go zawyrokują na deportacye lub rozstrzelanie! Dla czego łączył się z bandą tych hultajów kommunistów?
Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/418
This page has not been proofread.