Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/43

This page has not been proofread.

 Spostrzegłszy próżny fiakr na placu, przywołał go i wsiadł weń.
 — Ulica Pepincourt, Nr. 30, — zawołał. — Jedź żywo!
 Fiakr, ciągniony przez spracowaną, wychudłą szkapę, potoczył się zwolna.
 Podczas drogi, trwającej około pół godziny, Schloss mógł się naocznie przekonać o gorączkowym chaosie, panującym na ulicach Paryża. Gdzie spojrzeć mundury, artylerya, uruchomione oddziały, gwardya narodowa, wszystko to poruszało się, snuło, jak rój os, oszołomionych niebezpieczeństwem.
 Podmuch szaleństwa powiewał nad temi masami, w zamieszaniu, nieładzie, poruszającemi się, wrzącemi, w pełnym wzburzeniu.
 Na lewo, na prawo, w tyle, na przedzie, słychać byłe dźwięki trąb i bicie w bębny.
 Stolica świata, była obecnie jednym wielkim obozem, gdzie uzbrojone masy, bez energii, bez władzy, nie ulegały żadnemu porządkowi, żadnym rozkazom dowódców.
 Przybyłe na pomoc oddziały z Charenton, nie wiedząc czego od nich żądano, pożerały się między sobą wzajemnie.
 Strzelec hrabiego d’Areynes patrząc na to wszystko zasmuconym wzrokiem, zapytywał siebie:
 — Czyliż ci ludzie walczyć i bronić się zdołają?!
 I na to zapytanie odpowiadał pełnem powątpiewania pe ruszeniem głowy.



VII.

 Fiakr zatrzymał się nareszcie.
 Przybyli na ulicę Pepincourt Nr. 59.
 Schloss, zapłaciwszy woźnicy, wbiegł w głąb ciemnego korytarza starego, trzypiętrowego domu i zatrzymał się przed okienkiem odźwiernego.