natur, przystępnych pokusom, gotowych do kapitulacyi wobec własnego sumienia.
Po ukończeniu prawa, wrócił w rodzinne swe strony i rozpoczął praktykę u adwokata, przyjaciela swojego ojca.
Obdarzony wysoką intelligencya i łatwością w pracy, Gaston Depréty, wywiązywał się sumiennie z przyjętych obowiązków podczas dnia, noce wszelako poświęcał hulankom i rozkoszom na jakie szczupłość jego dochodów mu niepozwalała.
Był graczem, lecz grał nieszczęśliwie, a obok tego był wielce cenionym przez kobiety z półświatka.
Chcac się okazać względem nich szczodrobliwym i probować szczęścia w bakkara, grał na wielkie stawki, a na zaciągnięte długi karciane popełniał liczne fałszerstwa na znaczne sumy pieniędzy.
Osobiście więc nie zasługiwał, jak widzimy, na żadne uwzględnienia. Osoby wszakże zajmujące wysokie stanowiska, starały się usilnie o powstrzymanie hańby mającej skalać tak szanowane powszechnie nazwisko kapitana Deprèty, co im się jednak w połowie tylko udało.
Po zapadnięciu wyroku, stary żołnierz przysiągł, iż wyrzeka się na zawsze dziecka, jakie do tego stopnia go zniesławiło, a matka Gastona umarła pod nadmiarem zgryzoty.
Mimo to wszystko, protektorowie młodzieńca wyjednali dlań notatki polecające go względom Zarządu karnych Kolonii, dołączywszy takowe do Akt sądowych.
Gaston Deprèty, przybył do Nowej Kaledonii nie czując żadnych wyrzutów sumienia, niczego nie żałował w swoim postępowaniu, prócz tego iż schwytać się pozwolił.
Pięć lat galer? — powtarzał z bezczelnością — będzie to dla mnie stacyą kuracyjną, jaka wzmocni me zdrowie nadwerężone bezsennemi nocami. W dwudziestym ósmym roku życia zostanę uwolnionym. Wszak to kwiat młodości! Wtedy to rzucę się w to życie z całą zaciekłością, a doświadczenie nie pozwoli mi już popełnić głupstw, jak teraz! Udam się do Paryża wprost z Numei.
Za pomocą czego miał udać się do Paryża? Jakie środki mógł sobie natychmiast wytworzyć na utrzymanie?
Myślał o tem niekiedy, żyjąc wszelako przez lat cztery pośród skazańców, jacy opowiadaniem o swych występkach.
Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/431
This page has not been proofread.