niem. Byłam warjatką!... odgaduję to... czuję!... Ale już nią nie jestem!... Nie! ja nie jestem obłąkaną!... ponieważ wszystko sobie przypominam... Przysięgam, że przypominam sobie jak najdokładniej! Lecz odpowiadaj mi... odpowiadaj doktorze!... Potrzebuję wiedzieć... wszak to pojmujesz... nieprawdaż? Powiedz mi zatem od jak dawna jestem obłąkaną? Od jak dawnego czasu znajduje się w tym Przytułku?
— Przyniesiono cię do ambulansu przy ulicy Servan w dniu 28 Maja 1871 roku — odrzekł, tym razem bez wachania. We trzy dni potem, zostałaś przewiezioną do szpitala Miłosierdzia, a w miesiącu Grudniu tegoż roku, przysłaną tu, do tego Przytułku, jak poświadcza tabliczka zawieszona nad wezgłowiem twojego łóżka.
— A teraz jaki rok mamy?
— Dziś, mamy 3 Kwietnia, rok 1888.
Nerwowe drgnięcie wstrząsnęło Joanną od stóp do głowy. Wzniosła ręce w górę.
— W roku 1871 — wyjąknęła — a obecnie mamy rok 1888. Siedemnaście lat zatem!... Siedemnaście! — powtórzyła, przykładając rękę do czoła. — Miałam dwoje dzieci... dwie małe dziewczynki bliźniaczki... Co z nimi się stało? Czy one żyją jeszcze?
— Nie jestem wstanie o tem cię powiadomić — rzekł doktor.
— A moja przybrana matka, poczciwa Weronika — pytała nieszczęśliwa — gdzie oni wszyscy, których znałam, kochałam, gdzie oni?... przez lat siedemnaście!...
Tu głośno łkać zaczęła.
Trwało to przez kilka minut, poczem uspokoiła się, wiedziona gorącą chęcią posłyszenia czegoś z nieznanej dla siebie przeszłości.
— Mówiłeś pan zaczęła — że wyrwano mnie z płomieni palącego się domu? — Któż miał tyle odwagi?... okazał tyle poświęcenia? Kto mnie ocalił?
— Był to kapłan.
— Ksiądz? — powtórzyła ze zdumieniem Joanna.
— Tak, ten sam, który w kilka miesięcy później dopomógł do stwierdzenia twojej tożsamości poznawszy cię
Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/457
This page has not been proofread.