— Ach! byłem pewien, że ksiądz mi w ten sposób odpowiesz! — zawołał z radością Rajmund Schloss.
— Tak. — odparł wikary nie mogę jednak opuścić mojej parafii, nie uzyskawszy na to u mej władzy zezwolenia. Owóż czy otrzymać zdołam to zezwolenie?
— Niewątpliwie! — zawołał Rajmund, przedstawiwszy tak ważne powody, jakie cię znaglają do wyjazdu.
— Upoważnienie to, musi być własnoręcznie podpisane przez Arcybiskupa Paryża.
— Miałożby to spowodować zwłokę czasu?
— Zwłokę kilku godzin, co najwięcej. A kto wie, czyli to pozwolenie na wyjazd nie dopomoże nam do przejścia Pruskich linij? Oczekuj tu na mnie, Rajmundzie. Magdalena moja służąca, wyszła za kupnem żywności. Skora powróci, powiesz jej, że później nieco przybędę. Niechaj się nie niepokoi, i poda ci obiad.... Siądź do stołu bezemnie, mój przyjacielu. Idę przedewszystkiem do proboszcza. Muszę uzyskać od niego pozwolenie, jako od mego zwierzchnika, bez czego nie mógłbym przedstawić mej proźby Arcybiskupowi.
— Będę oczekiwał na ciebie, księże wikary.
Tak rozmawiając, ksiądz d’Areynes wdział futro, i wziął w rękę kapelusz.
Uścisnął rękę Schlossa.
— Do widzenia, — rzekł, — i wyszedł, udając się na probostwo, położone w pobliżu.
Po zaanonsowaniu się, został natychmiast przyjętym.
Proboszcz parafii świętego Ambrożego, starzec siedemdziesięcioletni, zostawał w nader życzliwych stosunkach z synowcem hrabiego d’Areynes. W krótkich słowach wikary przedstawił mu rzecz całą.
— Moje dziecię, — rzekł proboszcz, — żądanie twoje ma za sobą wszelkie powody słuszności, i jest opartem na zbyt ważnych zasadach, ażebym odmówić miał zezwolenia na wyjazd. Jedź!... jeśli masz nadzieję pokonania przeszkód, jakie na każdym kroku drogę tamować ci będą. Arcybiskup Paryża, jestem przekonany, udzieli potrzebne tobie na wyjazd zezwolenie.
— Mógłżebym prosić o nakreślenie słów kilka w tym celu do Jego ekscelencyi Arcybiskupa?
Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/46
This page has not been proofread.