Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/47

This page has not been proofread.

 — Więcej dla ciebie uczynię, — rzekł proboszcz, — sam pojadę z tobą do niego!
 — Ach! Jakże wdzięcznym pozostanę!... zawołał — ksiądz d’Areynes.
 — Bez podziękowań! Szczęśliwy jestem, mogąc cię przekonać o mojej życzliwości. O tej porze. zastaniemy prawdopodobnie naszego Arcypasterza, spieszyć się nam jednak potrzeba. Zajmij się przeto sprowadzeniem powozu, zanim ja się ubiorę; będę gotów za kilka minut.
 Wikary wyszedł, i znalazł fiakra bez trudu, a w pięć minut później jechali obadwa do Arcybiskupiego pałacu.
 Proboszcz z parafiii świętego Ambrożego, słusznie powiodział Raulowi, iż jest on wielce poważanym przez Arcybiskupa Paryża, tego człowieka pełnego cnót, godnego uwielbienia, który w parę miesięcy później padł ofiarą, zostawszy nikczemnie rozstrzelany w więzieniu Grande Roquette przez bandę złoczyńców, wyrzutków społeczeństwa, godnych służalców Komuny.
 Ksiądz d’Areynes posiadał rzadki dar wymowy. Był on słynnym kaznodzieją, poruszającym do głębi serca słuchaczów. Zbierano się tłumami z najodleglejszych dzielnic Paryża ażeby go słyszeć.
 Rozgłos tak sprawiedliwie zasłużony doszedł do Arcybiskupa, który chciał poznać i usłyszeć młodego kaznodzieję.
 Widział go, słyszał i ocenił, jako człowieka i kapłana.
 Jako człowiek miał Raul d’Areynes duszę gorącą, czystą i prawa, pełną chrześcijańskiego miłosierdzia. Jako kałan, posiadał wiarę, niewzruszoną wiarę, która tworzy apostołów i męczenników!
 Takiemi to Arcypasterz Paryża chciał widzieć księży, takiemi otaczać się pragnął. Głęboko wzruszony zapałem owej wybranej natury, Arcybiskup wezwał do siebie natenczas wikarego, winszował mu, i powierzył trudny obowiązek kaznodziei w kościele świętego Sulpicyusza podczas Wielkiego tygodnia.
 Działanie słowa księdza d’Areynes było potężne; wszyscy jednozgodnie wskazywali mu miejsce między najsławniejszymi mówcami kościoła.