Do Amboise, Deprèty postanowił jechać przez Mans, ztamtąd do Angers, gdzie miał się przesiąść na linję prowadzącą do Paryża przez Tours i Ambroise.
Cała ta podróż trwać miała osiemnaście godzin.
Pociąg do Mans wyruszał na kilka minut przed trzecią. Tym to właśnie ów były skazaniec postanowił wyjechać.
Przybędzie o północy do Mans, a wyjedzie o drugiej nad ranem i wysiądzie w Angers we dwie godziny później.
O dziesiątej stanie w Amboise.
Deprèty wypisał sobie wszystkie te stacye, godziny wyjazdu, przyjazdu pociągów, w pugilaresie zabranym po zmarłym de Grancey w Numei i po wykwintnem śniadaniu udał się na stacyę drogi żelaznej.
Przez czas podróży, zmienił się do niepoznania. Zapuścił brodę. Była ona ciemno blond długo jedwabista i podwyższała urodę młodzieńca, który jak nadmieniliśmy, był urodziwym chłopcem.
Brunatna cera jego skóry, ogorzałej od gorących promieni Australijskiego słońca, nadawała wdzięk mezki jego obliczu oświetlonem blaskiem dwojga ciemnych oczu, których wyraz potrafił zmieniać z nieuchwytną szybkością.
Ubrany był w lekki popielaty garnitur wełniany, na głowie miał słomiany z szeroką czarną wstążką kapelusz.
Jego postać na pierwszy rzut oka, była sympatyczną, przyjemną. Nic w nim domyślać się nie dozwalało byłego skazańca i każdyby najmocniej uwierzył, iż był on wicehrabia de Grancey, potomkiem jednej z najszlachetniejszych.
rodzin w Touraine.
O godzinie drugiej, czterdzieści trzy minut, wsiadł do wagonu drugiej klasy i jechał ku Mans.
Nazajutrz rano, o drugiej, zakląwszy, iż nie śpóżni się przez nieodłączną zmianę pociągów, przybył do Amboise.
Kazawszy sobie wskazać piewszorzędny hotel w tem mieście, udał się tam natychmiast. Był to tak zwany Hotel Handlowy, stary budynek, ale wygodnie urządzony.
Nie mając zamiaru długo pozostawać w tym mieście, zażądał pokoju na dni kilka, a po przebraniu się zeszedł na śniadanie.
Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/478
This page has not been proofread.