Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/495

This page has not been proofread.

 Butelka rozprysła się na szczątki, a pośród okruchów szkła zawidniały bilety bankowe.

Oczy skazańca zaiskrzyły chciwością.

Drżącemi gorączkowo rękoma, wybierał banknoty i przerachował.

Było ich czternaście, każdy po tysiąc franków, w bardzo dobrym stanie, nieco tylko zmiękłe przez wilgoć.

— Oschną... w ciągu dziesięciu minut — wyszepnął, rozkładając je na stole. — Rzecz godna podziwu jednak — wyszepnął jak dobrze się przechowały! Zobaczmy teraz resztę.

Wyjął papiery w trąbkę zwinięte, jakie uwięzły w szyjce stłuczonej butelki, a siadłszy za stołem, przy blasku świecy rozwijał je kolejno i rozpatrywał.



IV.

 Wartość tych papierów jest dobrze nam znaną.

Były to cztery weksle, podpisane przez Gilberta Rollin na rzecz Serwacego Duplat, ale bez daty dnia, w którym zostały wydane.

— To dziwna! — wyszepnął Grancey, znający się dobrze na szczegółach tego rodzaju jako były pomocnik adwokata. Dla czego są te weksle bez daty? Swierdzimy to później, a teraz przepatrzmy resztę.

Tą resztą, była, jak wiemy deklaracja, skreślona w tych słowach:

 „Zeznaję niniejszem, jako pozostaję dłużnym panu Serwacemu Duplat sumę sto pięćdziesiąt tysięcy franków, którą zobowiązuję się wypłacić za okazaniem tych czterech weksli, każdy na trzydzieści siedem tysięcy pięćset franków, z prawem prolongowania takowych co cztery miesiące licząc od dnia, w którym pa-