Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/530

This page has not been proofread.

 Ksiądz d’Areynes nie mógł powstrzymać oburzenia.
 — Ha! nędznik!... — zawołał — i to pieniędzmi żony i córki!!... do jakich niema żadnego prawa!“
 — Boże! czemuż raczej nie ześlesz mi śmierci? — szeptała Henryka ze łkaniem.
 Nie pani!! żyć teraz powinnaś — odrzekł notarjusz. Potrzeba się tobie uzbroić w odwagę i żyć pomimo wszystko, żyć... by nie zostawić dziecka sierotą, na łasce zwyrodniałego ojca rozrzutnika!



X.

 Henryka podniosła głowę.
 — Na szczęście odpowiedziała Gilbert nie może nadszarpnąć majątku mej córki. Ten majątek obostrzony zastrzeżeniami, jest nienaruszalnym. Pomiędzy mną i moim mężem nastąpił rozdział majątkowy. Niemam obowiązku zdawać mu rachunku z czego bądź kolwiek.
 — Mimo to, jest on naturalnym opiekunem panny Blanki — odrzekł notaryusz.
 — Tak wtrącił ksiądz d’Areynes — lecz jego prawa jakiemikolwiek byłyby one, nie mogą złamać poczynionych zastrzeżeń w testamencie nieboszczyka hrabiego d’Areynes.
 — I pan w to wierzysz? — pytał notaryusz z uśmiechem.
 — Wierzę, bezwątpienia.
  — Otóż zmuszony jestem zaprzeczyć panu, księże d’Areynes.
 — Mnie! zaprzeczyć? — pytał ksiądz Raul z osłupieniem.
 — Tak. Sytuacya w jakiej się znajdujemy jest nader poważną. Należy nam wszystko przewidzieć.
 — Wytłumacz mi pan jaśniej, ponieważ nierozumiem.
 — Przypuśćmy, gdyby pani Rollin, co niech Bóg ucho-