ności lub małżeństwa naszej córki. Ona to natenczas, według testamentowych rozporządzeń mojego stryja, będzie nam wypłacała te dwanaście tysięcy, z których będziemy musieli oboje się utrzymywać. Do owego czasu będę się starała coś zaoszczędzić, za co będziesz mi wdzięcznym w przyszłości. Taką jest moja niewzruszona wola!
— Ale nie moja! — odparł ironicznie Gilbert.
— Niechcesz więc zapłacić swych długów?
— Nic na pokrycie ich nie sprzedam!
— Lecz jakimż ty jesteś człowiekiem... na Boga?
— Człowiekiem, który nie ustępuje przed groźbą!
— Trzeba cię więc prosić i błagać? W interesie naszego dziecka gotową jestem nawet i to uczynić.
— Trzeba przedewszystkiem porzucić ten ton decydujący, który śmieszną cię czyni, a nic nie zmieni w naszej sytuacyi...
— Ach! jakże mój biedny stryj miał słuszność, że tobą pogardzał, że cię nienawidził! — zawołała Henryka. — Ileż ja się wstydzę żem ciebie kiedyś kochała!...
Ksiądz d’Areynes powstawszy, zbliżył się do męża swojej kuzynki.
— Gilbercie Rollin — zaczął poważnie. — Od lat siedemnastu, jak pełniąc moje obowiązki, żyję pośród szumowin naszego społeczeństwa, pomiędzy łotrami różnego rodzaju, między złodziejami, mordercami, którym towarzyszę nieraz do stóp gilotyny, nie spotkałem zaiste takiej zgnilizny moralnej, jaką dziś odnajduję w twoim charakterze!...
— To wracaj między te swoje nawrócone owieczki, księże d’Areynes — odparł Gilbert z szyderczym uśmiechem. — Twoje miejsce tam, pomiędzy niemi, a nie w moim domu, gdzie mam nadzieję nie spotkania cię więcej!
— Ach! nie stąpię tu noga!... możesz być pewny!
— Pozostaje nam więc się pożegnać...
— Nie na zawsze, lecz tylko do pewnego czasu, ponieważ się spotkamy...
— Nie sądzę...
— A ja jestem pewny!
— Gdzież więc?
— W więzieniu la Roquette.
Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/542
This page has not been proofread.