Z nader smutnego panie. Pani od dwóch dni leży w łóżku, jest chorą. Panienka czuwa przy niej nie odchodząc na chwilę. Doktór przyjeżdża dwa razy dziennie.
— Jakaż to choroba? — pytał Lucyan z przerażeniem.
— Nic niewiem.
— Może pan Rollin będzie mnie mógł powiadomić. Czy jest w pałacu?
— Niema go. Wyjechał do Morlaye.
— A kiedy powróci?
— Niewiem.
Młodzieniec zadumał.
Mąż nieobecny, w czasie choroby swej żony? Widocznie tam zaszło coś niezwykłego. Lecz co?...
Wyjąwszy z karnetu bilet wizytowy wręczył go odźwiernemu
— Poszę to oddać rzekł pannie Maryi-Blance, ale jak najprędzej.
— Natychmiast panie! Zadzwonię na pokojówkę.
Lucyan oddalał się zwolna, przygnębiony tysiącem smutnych przypuszczeń. Wiedział lubo pobieżnie o niesnaskach panujących między Henryką i jej mężem, ale nieznał ich całej doniosłości.
Przypuszczony do poufności rodzinnej, odgadywał, że pani Rollin w pożyciu małżeńskim nie była szczęśliwą. Bezwątpienia więc, myślał, wyniknęła jakaś gwałtowna scena ze strony ojca Blanki.
Dręczony tą myślą, pragnący co rychlej dowiedzieć się o prawdzie, która nie wątpił, że odkryć mu zdoła ksiądz d’Areynes, wsiadł do fiakru rozkazując się zawieść na ulicę de Tournelles.
Ksiądz Raul pracował sam w gabinecie, gdy weszła Pelagja, oznajmując o przybyciu syna pana de Kernoël.
— Co się stało? drogi mój chłopcze — pytał zaniepokojony zmienioną fizyonomją młodzieńca.
— Wracam z pałacu przy ulicy Vaugirard — rzekł Lucyan drżącym z wzruszenia głosem.
— Gdzie Gilbert wejść ci może zabronił — przerwał ksiądz Raul. — To bardzo prowdopodobne! Wiedząc o ile cię kocham, obrzuca cię nienawiścią jaką dla mnie czuje.
Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/549
This page has not been proofread.