I dotrzyma przysięgi! — zabrzmiał głos młodzieńca ukazującego się we drzwiach.
Marya-Blanka podbiegła ku niemu z okrzykiem radości. Rumieniec okrył jej piękne oblicze, a serce jej biło gwałtownie.
— Witaj kochany chłopcze! — rzekł ksiądz d’Areynes do swego wychowańca. W sam czas przybywasz!
— A jak szczęśliwy jestem zastawszy tu panią Rollin w dobrym zdrowiu — odparł młodzieniec.
— W nie zupełnie dobrym, bo jeszcze mocno osłabioną — odrzekła Henryka podając mu rękę.
Młodzieniec ucałowawszy tę dłoń macierzyńską zwrócił się do Blanki, która zarumieniona i uśmiechnięta, za przykładem matki podała mu rękę.
— Uściśnij swoją narzeczoną — rzekł ksiądz d’Areynes. — Pozwalamy na to z matką oboje.
Chłopiec niedawszy sobie powtórzyć tego dwa razy, dotknął ustami dziewiczego czoła Blanki.
— A teraz, mów, co tam nowego?
— Zostałem przyjęty — rzekł Lucyan — i jak donosiłem w liście na bardzo korzystnych warunkach. Sześć tysięcy franków rocznej pensyi, apartament w Przytułku i obiady u dyrektora, który jest najuprzejmiejszym w świecie człowiekiem.
— Ależ to świetne! — zawołała pani Rollin.
— Zapewne, jak na początek. Jestem więc zadowolony. Zresztą, nie skrępowałem się na przyszłość; podpisałem umowę tylko na dwa lata.
— Dobrze zrobiłeś — wtrącił ksiądz d’Areynes — ponieważ w ciągu dwóch lat skompletujesz swe studya.
— Doktór Giroux, jest specyalistą — mówił Lucyan dalej — jego rady i doświadczenie będą dla mnie bardzo cennemi. Jest obserwatorem i nowatorem zarazem walczącym z rutyną, jedno bym mu tylko zarzucił!...
— Cóż takiego?
— Że nazbyt surowo obchodzi się z choremi. Moim zdaniem, względem tych biednych istot pozbawionych rozumu, cierpliwość i łagodność więcej zdziałać mogą niż użycie środków gwałtownych.
Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/591
This page has not been proofread.