mnie pierwszemu o tem małżeństwie, byłoby to tyle co arzucacać mu moją synowice?
Ksiądz Raul uśmiechnął się.
— Zatrzymaj się wiec, — rzekł, — dopóki on pierwszy nie przyjdzie do ciebie. Jestem pewien, że długo czekać nie będziesz.
— Porozumieli się więc już z sobą oboje?
— Rzecz naturalna, skoro się kochają.
— Nie jest że to niebezpiecznem?
— Bynajmniej.
— Henryka jest ekscentryczną, — mówił hrabia dalej. — Niejednokrotnie zauważyłem, iż zapatruje się na życie z fałszywego punktu widzenia. Zbyt wielka poufałość z owym Gilbertem, może ją popchnąć do jakiej nierozwagi.
— Nie obawiajmy się tego, — odrzekł poważnie wikary. — Henryka pochodzi z d’Areynes’ow. Krew całej linii czystych, uczciwych kobiet, płynie w jej żyłach, a ta krew nie zwyrodniała, bądź pewnym!
— Jesteś optymistą, Raulu!
— Nie, stryju! — Studyowałem życie we wszystkich jego objawach. Znam gorączkowe uniesienia i nędze, egzaltacye, występki i szały, jak znam zarówno zdrowe radości i wielkie cnoty! A więc nie sądzę ażeby córa zacnego rodu, z duszą podniosłą i sercem czystem, upaść mogła kiedykolwiek, nawet chociażby wskutek nierozwagi.
Przedstawiłem ci, co miałem powiedzieć. Dalsze działanie, stryju, do ciebie teraz należy.
Na tych słowach zakończyli rozmowę.
Ksiądz d’Areynes odszedł, pozostawiwszy hrabiego w bardzo złym humorze, mocno zaniepokojonego miłością swej synowicy dla Gilberta Rollin, którego przeszłość zdawała mu się być podejrzaną, chociaż z niej tylko znał niektóre szczegóły.
Poleciwszy przywołać Henrykę, zaczął z nią mówić otwarcie.
Młoda, dziewczyna, której kuzyn zakomunikował w krótkości szczegóły rozmowy z panem d’Areynes, przygotowana była na tę przelotną burzę i, mówiąc prawdę, nie obawiała się jej zbyt wiele. Wysłuchała stryja spokojnie, będąc
Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/60
This page has not been proofread.