— Interesa nasze są związane z sobą wtrącił Grancey.-Nie mamy innego wyjścia i musimy odważyć się na to, chyba ze chcesz pan zerwać z nami.
— Nie zrywam — odrzekł Gilbert — ale uważam, że wymagania Duplata są zbyt uciążliwemi.
— Uciążliwemi — zawołał eks-kapitan. — A to zabawne! Zapominasz pan, że mogę cały interes postawić na dobrej drodze, albo zepsuć! Nie wymagaj pan odemnie rabatu. Powiedziałem cenę ostateczną. Czterysta tysięcy franków, bo inaczej... stracicie wszystko!
— Znowu gadasz głupstwa — rzekł Grancey.
A zwróciwszy się do Gilberta dodał:
— Nie targuj się pan. Rola Duplata w naszej spółce będzie ważna i zarazem niebezpieczną. Interes jego jest zarazem i interesem naszym. Sprawiedliwa więc rzecz by został dobrze wynagrodzonym.
— Powiedziałeś bardzo rozumnie — zawołał Duplat.
— Ja zgadzam się na jego warunki — wołał dalej Grancey — i dobrze pan uczynisz, przyjmując je. Daj mu pan dwieście tysięcy franków, a drugie dwieście dam ja!...
— Ha! skoro nie może być inaczej-mruknął Gilbert.
Duplat zatarł ręce.
— Zatem współka zawarta, panie Rollin — zapytał.
— Dobrze!
— W takim razie należę do was duszą i ciałem. Nieobawiajcie się Joanny Rivat. Uważajcie ją za nieistniejącą.
— Co pan zamierzasz uczynić z nią?
— Nie wiem jeszcze... pomyślę...
— Pomyślmy nad tem razem — rzekł Grancey.-Biorę ją pod swój dozór sekretny. Duplat nie powinien narażać się na spotkanie z nią i niech unika okolicy kościoła św. Sulpicyusza. Poproszę cię tylko, kochany teściu, o bliższe szczegóły, abym mógł przygotować wypadek, którego ma się stać ofiara.
— Nie wiele mogę dodać po nad to, co powiedziałem — odrzekł Gilbert. — Ma sklepik pod portykiem św. Sulpicyusza. Była obłąkaną przez siedemnaście lat. Zresztą dość często przychodzi do żony mojej po jałmużnę.
— Więc ona widuje się z panią Rollin — zawołał Grancey przestraszony.
Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/669
This page has not been proofread.