Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/675

This page has not been proofread.

 Teraz należało wywiedzieć się, na którem piętrze położonem było mieszkanie Joanny.
 Była to rzecz już nieco trudniejszą i bardziej skombinowana, nie dla takiego jednak mistrza podstępów, jakim był Grancey.
 w sobotę o drugiej po południu młody jakiś ksiądz w sutannie i z brodą co dowodziło, że musiał należeć do którejś z missyi zagranicznych, zjawił się do mieszkania odźwiernej domu numer 6 przy ulicy Féron.
 — Co ksiądz dobrodziej sobie życzy — zapytała z wielkiem uszanowaniem serdeczna przyjaciołka Joanny Rivat.
 — Należę do sekretaryatu arcybiskupstwa — odrzekł — i otrzymałem polecenie zasiągnięcia poufnych wiadomości o pewnej osobie bardzo gorąco poleconej arcybiskupowi, a mieszkającej w tym domu. Idzie o powierzenie tej osobie missyi bardzo ważnej.
 — Jestem gotowa udzielić księdzu wszelkich informacyi. Zresztą o wszystkich moich lokatorach odzywać się mogę tylko z pochwałami. Niech ksiądz będzie łaskaw wejdzie i spocznie.
 Dziękuję odrzekł przybyły. — Rozmowa nasza będzie krótką. Wszak tu mieszka Joanna Rivat?
 — Ach! więc to o nią tu chodzi?
 — Tak.
 — Mieszka tu już od pięciu miesięcy. To bardzo dobra kobieta, proszę księdza. Proteguje ją ksiądz d’Areynes, jałmużnik z la Roquette.
 — Wiemy o tem, jak również i to, że zasługuje na tę opiekę, potrzebujemy jednak szczegółów jej życia.
 — Biedna kobieta wiele wycierpiała w życiu.
 — I to nam również wiadomo. Chodzi nam nie o przeszłość, lecz o czas bieżący.
 — Mogę tylko powiedzieć, że zajmuje się sprzedażą przedmiotów służących do nabożeństwa, na co otrzymała pozwolenie od księdza d’Areynes.
 Nie wiele zarabia, a mimo to pomaga jeszcze innym.
 — Zapewne najwięcej przesiaduje w domu.
 — Codziennie o ósmej rano udaje się ze swym wózkiem