— Do djabła! — zawołał Grancey — jakież fatalne rozwiązanie zagadki!
— Gdyby ta Róża była jej córką... gdyby ją ona odszukała?... — ozwał się Gilbert.
— To niemożliwe — rzekł Duplat. — Zkąd mogłaby się dowiedzieć żem ja przedstawiał to dziecko w merostwie? Zkąd mogłaby znać tę całą tak zręcznie ułożoną przezemnie historyę dla wyjaśnienia zkąd zostałem posiadaczem owego żyjącego depozytu? Nie nabijajcie głów sobie bezpotrzebnemi strachami. Takie dziewczęta spotkacie tuzinami na każdej ulicy. Powiedz mi, czy ją widziałeś? — dodał, zwracając się do Gilberta.
— Nie widziałem i będę unikał z nią spotkania.
— Dla czego?
— Młode dziewczęta posiadają dar bystrej przenikliwości, przeczucie i pamięć. Nie chciałbym ażeby mnie widziała. Trzeba być bacznym na przyszłość, ponieważ w danym wypadku mogłaby świadczyć przeciw mnie, jeżeli nie wyrzekamy się zamiaru pozbycia Joanny Rivat.
— Nietylko że się nie wyrzekamy, ale śpieszyć się nam z wykonaniem go należy, jeżeli nie chcemy by ta kobieta stała się przyczyną naszego nieszczęścia!
— Masz słuszność — ozwał się Grancey — lecz w jaki sposób to wykonać? Nie ułożyłem jeszcze szczegółów.
Duplat wzruszył ramionami.
— Mamyż szukać wzorów w melodramatach lub fejletonach? — odrzekł. — To niepotrzebne! Najlepiej iść wprost do celu. Jedno porządne pchnięcie nożem w plecy na ulicy i sprawa skończona.
— Nigdy! zawołał Grancey. Jest to sposób głupi i niepraktyczny. W obecnej porze Joanna Rivat opuszcza kościół około wpół do szóstej. Na przebycie drogi z placu św. Sulpicyusza na ulicę Feron, potrzeba tylko dwóch minut czasu, ale wśród licznych przechodniów. Odważyć się w takich warunkach na wymierzenie jej ciosu, byłoby rzeczą nad wyraz niebezpieczną. Zabójcę przytrzymanoby na pewno. Potrzeba działać w jej własnym mieszkaniu.
— Jakiż więc masz plan? — zagadnął Duplat.
— Głównym warunkiem jest tu, iż musimy działać wszyscy trzej razem. Każdy powinien mieć udział w wy-
Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/679
This page has not been proofread.