Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/72

This page has not been proofread.

 — Ja się nie uskarżam, — odpowiedziała, tkliwie na męża spoglądając. — Prawda, iż ciężko nam jest żyć obecnie, ale nadejdą dni lepsze.... i to niezadługo być może.... Wierzę w to, niezachwianie!
 — Tak jest, kuzynko! — odparł ksiądz Raul, — i ja w to wierzę, iż wam zabłyśnie lepsza dola, gdy jednak o tem pomyślę, żałość rozdziera, mi serce, ponieważ to wasze szczęście poprzedzi wielka boleść, jaka dotknie nas z bliska.
 — Wielka boleść?... — powtórzyła młoda kobieta, {{Korekta|zaniepokojna|zaniepokojona} temi zagadkowemi słowy.
 — Co chcesz przez to rozumieć, kuzynie? — pytał Gilbert, uradowany w głębi duszy, iż jego przeczucia zmieniają się w pewność.
 — Tak, — odparł Raul. — Hrabia Emanuel d’Areynes, nasz stryj...
 — Cóż takiego?
 — Został tknięty atakiem paraliżu.
 — Czy podobna? mój stryj!... mój biedny stryj!... — jąkała Henryka, zalewaląc się łzami.
 Gilbert stał milczący, z pochyloną głową, lecz w jego spojrzeniu błyszczało dzikie zadowolenie.
 — Czy podobna?... czy podobna? — powtarzała młoda kobieta.
 — Niestety, jest to pewność! — odrzekł wikary. — Rajmund Schloss, wyjechawszy z Fenestranges przed trzema dniami, przybył wczoraj, zwalczywszy tysiące niebezpieczeństw i przywiózł mi tę straszną wiadomość....
 — Żąda ażebyś jechał? wszak prawda? — przerwał żywo Gilbert.
 — Tak; w rzeczy samej.
 — Pan d’Areynes wzywa cię do siebie?
 — Pragnie mnie widzieć....
 — Ale nie żąda widzieć zapewne mej żony, swojej synowicy? — dodał złośliwie Rollin.
 Ksiądz Raul zrozumiał, ile się wściekłej zazdrości ukrywało w tych słowach.
 — Czyż stryj mógł o tem pomyśleć, będąc tak chorym! — odrzekł.
 — Dlaczego? — jeśli mógł ciebie przyzwać do siebie?
 — Nie radbym wchodzić z tobą w dyskusye na tym