punkcie kuzynie, — odparł łagodnie wikary. Nie znane mi na myśli umierającego; wiem tylko to, co mi mój obowiązek czynić nakazuje! Znacie mnie dobrze, mam nadzieję, ażeby mnie osadzić. Interesa materyalne dla mnie nie istnieją.... Pogardzam pieniędzmi....dobrze o tem wiecie. Zresztą, moja obecność tu u was, powinna wam służyć za dowód mojej bezinteresowności w tej sprawie. Przychodzę powiadomić was, że wyjeżdżam. Jedźcie wraz ze mną do Fenestranges, pozyskacie tem może przebaczenie starca, któremu ostatnie dni życia zatruliście smutkiem i goryczą. Uczynię wszystko ażeby wam dopomódz w otrzymaniu jego przebaczenia. Sądzę, że nie wątpicie o szczerości słów moich?
— Nie pojadę do Fenestranges żebrać dla mojej żony o część spadku, jaka się jej z prawa przynależy! — wykrzyknął z duma Gilbert.
Ksiądz Raul zerwał się z krzesła oburzony.
— Czyż ja tu mówię o jakim spadku.... sukcesyi? — zawołał zmienionym głosem. — Mówiłem tylko o przebaczeniu, o zbliżeniu się pomiędzy wami a stryjem, o owym upragnionym spokoju rodzinnym, pomijając pomyślne następstwa, jakie to zbliżenie się dla was wywołać by mogło. Bóg dozwoli, nie wątpię, uniknąć nam nieporozumień wynikłych z osobistego interesu, gdybyśmy nieszczęściem mieli utracić naszego stryja. Chciej wierzyć, Gilbercie, że nie należę do sukcesorów, czyhających na testament zmarłego. Co mnie obchodzi cudzy majątek? Mam własny; a ten jaki jest, wystarcza mi na udzielanie pomocy cierpiącym i nieszczęśliwym. Niechcecie jechać zemną do Fenestranges. Niech i tak będzie; pozwolicie jednak zrobić sobie pewna uwagę....
— Jaka?
— Henryka została w niemowlęctwie, tak jak ja, sierotą. Stryj nasz wychował ją, jak mnie zarówno, okazując nam obojgu tkliwość bez granic i ojcowskie przywiązanie. Jestem pewien, że twoja żona, Gilbercie, zachowała dla tego swojego przybranego ojca, głęboką wdzięczność. Czyż więc nie byłoby jej obowiązkiem, okazać obecnie stryjowi tę wdzięczność i miłość, przybywając dla otrzymania jego ostatniego błogosławieństwa, jeżeli na to czas jeszcze?
Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/73
This page has not been proofread.