Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/74

This page has not been proofread.



XII.

 Gilbert milczał. Henryka badała męża trwożliwie, spojrzeniem.
 — Nie w celu zabiegów o część sukcesyi dla mnie, panie Rollin, mówił poważnie wikary, jadę do Fenestranges. Udaję się tam, ponieważ umierający mnie wzywa, a tym umierającym jest opiekun naszej rodziny, nie tylko opiekun, lecz ojciec, którego wszyscy kochamy! Znajdujecie się oboje w bardzo trudnem położeniu, które obecne wypadki znacznie pogorszyć mogą. Zdaje mi się przeto, że korzystnem byłoby dla ciebie, Gilbercie, gdyby nasz stryj widząc przy sobie twą żonę, zapomniał o twoich wykroczeniach i przebaczył ci twe błędy?
 — Moje błędy mnie tylko obchodzą!... Mieszać się do nich nikt niema prawa! — odrzekł brutalnie Rollin.
 — Przeciwnie, dotyczą one i rodzinę twej żony, albowiem ona ztąd cierpi!
 — Mimo to, jestem pewien, że żona mnie nie opuści!...
 — To prawda!... — odpowiedziała Henryka drżącym ze wzruszenia głosem, lecz kocham również mojego stryja i uważam, że mój kuzyn ma słuszność. Obowiązek wdzięczności nakazuje mi ażebym....
 Gilbert dokończyć jej niepozwolił.
 — Powtarzam, że nie pojedziesz! — zawołał. Niepozwolę ci narażać się na trudy podróży wśród niebezpieczeństw, jakie znieść może mężczyzna, ale nie kobieta!
 Tu zwracając się do wikarego:
 — Wyjeżdżasz kuzynie, rzekł, lecz kto wie czyli powrócisz?... Armia niemiecka idzie na Paryż. Nasze wojska zdemoralizowane nie będą w stanie stawić oporu najezdcy. A zatem wątpię, ażebyś zdołał przedostać się przez linie pruskie. Henryka nie może ci towarzyszyć w takiej podróży, zresztą obecny stan jej zdrowia zabrania jej tego.
 Ksiądz Raul spojrzał na swoją kuzynkę.