Niepodobna wprawdzie by ksiądz d’Areynes nie odwiedzał i warsztatów, ale tam nachyliwszy głowę i udając zajętego pracą, łatwo będzie można uniknąć jego wzroku.
Przede wszystkiem jednak zajmowała go myśl ucieczki z więzienia i połączenia się z Gilbertem Rollin i Gastonem Deprèty.
Mimo, iż było to zadaniem bardzo trudnem do spełnienia, Duplat jednakże nie tracił nadziei.
Na teraz chodziło przede wszystkiem o uniknięcie spotkania z byłym wikarym od św. Ambrożego, pomimo jednak czynionych w tym względzie usiłowań, wywołał je niespodziewany wypadek.
Duplat, pomieszczony według swego życzenia w bednarskim warsztacie, znalazł się pośród największych łotrów, dziesięciokrotnie karanych przez sądy, nie obawiających się już nikogo literalnie i gotowych na wszystko.
Trzymano ich pod surowym nadzorem i karano za najmniejsze przekroczenie przepisów więziennych.
Jeden szczególniej z owych bandytów, niejaki Lagache, skazany na dwadzieścia lat więzienia sprawiał wiele kłopotu nadzorcom.
Ponury, zamknięty w sobie, a niewysłowienie brutalny, zagroził pewnego dnia śmiercią jednemu z dozorców, przez którego był niecierpianym, a wskutek owych pogróżek głośno wypowiedzianych, skazanym został na ośmiodniowe zamknięcie w celi.
Kara ta doprowadzała go do wściekłości.
Zemścić się postanowił przy pierwszej sposobności.
Lagache zajmował miejsce w warsztacie obok Duplat’a i we dwa dni po swojem uwolnieniu z celi, powiedział sobie, że chwila działania nadeszła.
Porzuciwszy nagle robotę, stanął, a włożywszy ręce w kieszenie, rozglądać się zaczął, pogwizdując.
Dozorca słyszał to i widział, niechcąc jednakże rozdrażniać owej trutalnej natury przeszedł na drugi koniec sali, gdzie zaczął rozmawiać z kolegą.
Po chwili wrócił na przedtem zajmowane miejsce. Lagache stał w tejże samej postawie, gwiżdżąc coraz głośniej co zniecierpliwiło wreszcie nadzorcę.
Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/795
This page has not been proofread.