Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/80

This page has not been proofread.

stem o tyle głupim, aby odegrać podobną rolę. Wiem, że on radby mnie widzieć wpadającego w zasadzkę, ale to mu się nie uda.
 — Nie!... nie!... — wołała Henryka — mylisz się, przysięgam! Raul nie ma podłego charakteru, to człowiek najzacniejszy w świecie, oddany duszą i sercem swojej rodzinie.
 — Wierz w to, gdy zechcesz. Przyszłość okaże, które z nas dwojga ma rację.
 — Słuszność będzie po mojej stronie, zobaczysz!
 — Dobrze! Oczekujmy na powrót tego fenixa kuzynów! Gdyby twój stryj istotnie pamiętał o tobie i kochał cię jeszcze, uczynił by to, co prawo natury i związki pokrewieństw zrobić mu nakazują, rozdzielił by na dwie równe części majątek pomiędzy ciebie i twego kuzyna. Jeżeli tego nie uczynił, jestem przekonany, że moja obecność w Fenestranges nie potrafiłaby zmienić jego postanowienia. On mnie nie cierpi... nienawidzi!...
 — Mimo, to... — zaczęła Henryka.
 — Dość! — przerwał groźnie Gilbert, uderzając z gniewu noga o podłogę. — Nie mów mi o tych ludziach więcej! Jest późno... Spać idę!



XIII.

 Nazajutrz o godzinie dziewiątej rano, ksiądz d’Areynes udał się do Arcybiskupiego pałacu. Dostojny Arcypasterz na niego już oczekiwał i w kilka minut później jechali oba kareta do Nuncyatury.
 Ziściło się to, co przewidział Arcybiskup Darboy. Członkowie ciała dyplomatycznego postanowili wysłać poselstwo do króla Wilhelma, zadając, w razie gdyby nastąpiło oblężenie Paryża, udzielenia wolnego przejazdu, dla kurjerów wiozących depesze do mocarstw zagranicznych.