Tak rozmawiając wyszli obadwa na plac Teatralny gdzie czytali szyldy po nad sklepami.
— Oto jest — rzekł, wskazując sklep z napisem:
Obaj wspólnicy weszli do zakładu.
— Panie — rzekł Grancey do fryzjera — jesteśmy artystami teatralnemi, jedziemy ze Strasburga i udajemy się do Château Thierry, gdzie jutro wieczorem mamy wystąpić w sztuce „Ojciec Konstanty “.
— I nie maja panowie peruki do roli głównej — odrzekł fryzjer.
— Mieliśmy, a raczej miał mój towarzysz, ale stracił ją. Zbliżył zanadto głowę do płomienia gazowego i spalił ją. Czy niema pan peruki już gotowej?
— Mam — odrzekł fryzjer — i do tego zupełnie nowa, niech panowie siadają.
Wyjął z szafy peruke i pokazując ją przybyłym zachwalał.
— Niech no panowie tylko popatrzą. Co to za robota artystyczna. To arcydzieło. Sama natura mogłaby pozazdrościć!...
— Istotnie robota dobra, czy jednak będzie pasowała?
— O! ręczę za to — odparł zapytany — zresztą w dziesięć minut wybornie dopasuje.
Duplat zdjął kapelusz i nadstawił ogoloną głowę.
Peruka rzeczywiście przylegała doskonale, jak gdyby była robioną umyślnie dla niego.
Zapłacili i wyszli.