Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/847

This page has not been proofread.

 Pzy ulicy Vaugirard.
 — Spodziewałem się tego — rzekł smutno kapłan. — Wszak chodzi tu o Gilberta Rollin, nieprawda??
 — Tak.
 — Oddawna go już osądziłem. Nic z jego strony zadziwić mnie nie zdoła.
 — Jakiekolwiek bądź byłoby moje oskarżenie?
 — Nawet najbardziej upadlające.
 — A gdybym dowiódł, że Rollin jest trucicielem?
 — Nawet i to! Powiedziałem kiedyś temu człowiekowi, który mnie wypędzał z domu swej żony: Zobaczymy się jeszcze!... Zabaczymy w la Roquette! I nie były to próżne słowa z mej strony! A teraz przystępujmy do rzeczy. Cóż się dzieje na ulicy Vaugirard?
 — Powiadomiłem cię przed miesiącem opiekunie, że Rollin wyjechał nagle z Paryża na południe Francyi z chora Maryą-Blanką.
 — Tak, i zdawało się to być naturalnem.
 — Otóż czy wiesz kogo znalazłem w Domu zdrowia za moim przybyciem przed kilkoma dniami do Joigny?
 — Kogo?
 — Maryę-Blankę.
 Nerwowe drżenie wstrząsnęło ciałem księdza d’Areynes.
 — Maryę-Blankę? — powtórzył złamanym głosem, podczas gdy Rajmund zaniepokojony przybiegł, ażeby go podtrzymać w razie potrzeby.
 — Tak mówił Lucyan. — Maryę-Blankę na wpół umarłą, bez mowy, bez myśli. Marye-Blanke, której nikczemna ręka dawała Belladonę. aby z niej zrobić waryatkę. Mary-ęBlankę, którą doktór Giroux ocalić postanowił nieprzyjąwszy wspólnictwa w tej naprzód ułożonej zbrodni.
 — Boże! mój Boże! — jąkał ksiądz Raul zbladłszy jak posąg podczas, gdy pot kroplami spływał mu po twarzy.
 Rajmund pośpieszył z udzieleniem osłabionemu wzmacniającego lekarstwa.
 — A więc to Gilbert odwiózł Maryę-Blankę do domu obłąkanych? — pytał ksiądz d’Areynes.
 — Nie! Odwiózł ją jeden z jego wspólników.
-