Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/848

This page has not been proofread.

 — Kto taki?
 — Galernik uwolniony z Numei.
 — Jego nazwisko!... powiedz mi jego nazwisko!
 — Gaston Deprèty, były pomocnik adwokata, noszący dziś ukradziony tutuł wicehrabiego de Grancey.
 Ksiądz d’Areynes przypomniał sobie, iż czytał to nazwisko w księdze odwiedzających pod podpisem męża Henryki.
 — Jerzy de Grancey? — rzekł — ułaskawiony galernik, wspólnik Gilberta Rollin?
 — Tak
 — Jestżeś tego pewnym?
 — Tak, jak tu siedzę w tej chwili przy tobie opiekunie!



XXXIV.

 Lecz w jaki spasób mógł ów nikczemnik umieścić Maryę-Blankę w domu obłąkanych? — pytał ksiądz d’Areynes.
 — Kupił za pieniądze świadectwo dwóch doktorów tak podłych jak on sam, którzy podpisali rozkaz zawiezienia jej do domu waryatów, słowem za grubą zapłatą wydali fałszywe świadactwo.
 — Fałszywe?
 — Tak, podwójnie fałszywe, bo zapisali ją w Zakładzie pod przybranym nazwiskiem z obawy, aby się zbrodnia nie wydała.
 — Jakaż kryminalistyczna kombinacya! Przyjechałeś więc do Paryża, ażeby czuwać z oddalenia po nad pałacem przy ulicy Vaugirard?
 — Tak.
 — W jakim celu ten nadzór? skoro tam niema już Maryi-Blanki?
 — Ponieważ muszę dowiedzieć, kto jest ta młoda dziewczyna, ten jej żywy obraz, która ją zastępuje i odegrywa jej rolę.