oddać hołd ich sztukom, codziennie przedstawianym na naszych scenach.
Pan Lelewel[1], nasz Malte‑Brun[2], łączy z głęboką erudycyą styl uderzający oryginalnością, celuje w kreśleniu wielkich obrazów historycznych, gdzie w każdem słowie leży odcień, w każdem wyrażeniu koloryt epoki, którą roztacza przed czytelnikiem. Od lat blizko piętnastu ogromna ilość historycznych i geograficznych wyszła z pod pióra tego niestrudzonego pisarza. Sława jego przekroczyła już granice Europy i sięgnęła, poza morza. Jest członkiem Towarzystwa literackiego w Kalkucie[3].
Mamy wielką ilość pism peryodycznych, poświęconych naukom, sztukom i przemysłowi. Liczne noworoczniki, co rok się pojawiające, zawierają utwory najwybitniejszych poetów naszych. Wszyscy piszą, każdy stara się celować w swym rodzaju; młodzież poświęca się muzom, w wierszach starają się utrwalić pamięć narodu, który w literaturze ma jedyną swą podporę, w mowie jedyną obronę. Nie mogę się wstrzymać, aby wśród innych nie wymienić Panu młodego człowieka, który najpiękniejsze budzi nadzieje. Pan Gaszyński[4], zaledwie dwudziestoletni, dał się już poznać licznemi próbami pióra; rodzaj jego utworów przypomina wielkiego poetę irlandzkiego Moora; znajduje się w nich ta sama subtelność myśli, ta sama, wspaniałość wyrażeń. Lubi rozsiewać pełną ręką kwiaty i drogie kamienie. Czytając go, słyszymy, zda się, słowika, ukrytego w gaju różanym. Może przyjemnie Panu będzie przeczytać tłómaczenie jednej z jego bajek.
Na mogile, na którą, nieszczęsna ziemianka,
Piękna jak zbiegły anioł z krainy niebieskiej,
Chodziła płakać co ranka,