Page:PL Zygmunt Krasiński - Pisma Tom5.djvu/91

This page has not been proofread.

tylko: Cudowny i opatrzny jest Bóg nasz, oddaliłem się śpiesznie, lecz słyszałem jeszcze, jak z pokorą powtarzano moje słowa, całą zaś wieżę napełniło jakieś wesele i radość, a wieżyca tak piękną była, jakby w niej aniołowie mieszkali.
 Tak mówił ludowi pielgrzym; lecz kto on był, gdzie poszedł, nikt tu w Proszowicach pomiędzy ludem nie wiedział. To tylko uważano, że po niedługim czasie od pobytu pielgrzyma znikło widziadło i nie mówiono więcej o zaklętej królowej z różańcem w ręku.

────


VIII.

 I Upłynął rok, drugi i trzeci, upłynął jeszcze jeden, drugi i trzeci. Dobrogniew w tym przeciągu czasu wracał i znowu na zwiady wychodził, lecz próżne jego zabiegi, nic nie wie o Małgorzacie. Sambor nie uwiózł jej z sobą, bo on sam siedzi w czarnym krakowskim lochu za podobną, jak zembocińska, zbrodnię. Bodzanko równie nie posiada jej ręki, bo dotąd z innymi zalotnikami szuka jeszcze i śledzi Małgorzaty. Smutny Wacław w gotyckim zamku swych ojców trawi ciche godziny. Rdzewieją porozwieszane na ścianach kindżały i rohatyny[1], a ognisty kary zapomniał turniejowych harców; Świętosławek tylko potrzaskuje wkoło niego biczykiem i bawi się z zaśniedziałą zbroją rycerza. Spoglądając na niego, Wacław cieszy się, raduje w bolesnej duszy igraszką małego chłopczyny.

 — Biedny chłopczyno! Gdybyś ty wiedział, czyim jesteś więźniem, gdyby ci gorycz serca mojego w twoje uczucie przelaną była, gdybyś na łonie matki całował szanowne jej ręce, błagałbyś ją zapewne za mną, błagalibyśmy ją obydwa! Może, możeby ulitowała się nade mną. Ależ, o próżna myśli!... mógłżebym wiernej, prawej małżonce tak

  1. Kindżał — sztylet, rohatyna — włócznia.