potężny starosta z kochanym od Peruna[1] żupanem[2]. Ciebiem piastował na ręku, kiedyś się urodził, potem topór ci kładłem w maleńkie dłonie i błogosławiłem twej główce dziecinnej — a dziś, stary i ślepy, przeklinam ciebie!
Wraz z wojewodą gór i my wszyscy ciebie!
Biorę wasze przekleństwa na głowę moją — tyleż ich w moich własnych piersiach leży!
Teraz z krzyżem, wzniesionym wśród jarzących gromnic, dotrzymaj mi obietnicy, ojcze! — jam ci się z mojej wywiązał. Wszak lud ten za to, że odrzucił świętą wiarę chrześcijan, oddajesz w ręce moje?
Amen.
I ta ziemia moją w imieniu Cesarza i Rzymu?
Amen.
Słyszeliście, towarzysze, dzielni Rytygiera wojownicy?
Długiego życia królowi Polanów!
Hagenie, czy to jej biała szata tam, wśród ciżby, blizka już lasu? Nie, nie, wszak to jej wóz i konie dotąd przy tym kopcu stoją? Hagen, Hamder, pomóżcie mnie! Te zawistne cienie tak chyżo spadły, te tłumy tak błędnie się gmatwają, rozchodzą, nikną — gdzie ona? Gdzie ona? Wyrwijcie mnichom grom-