Page:PL Zygmunt Krasiński - Pisma Tom6.djvu/180

This page has not been proofread.
LUDGARD.

 Hej! Bracia górale, czego klęczycie? wstańcie! nie widzicież, że wódz wasz o zapoinach[1], nie o bitwie duma? Zejdźcie na łąkę, połóżcie się przy ruczaju! Dobra woda, chłodny wietrzyk, owsiane placki macie, jedzcie, pijcie od południa do wieczora, chyba w nocy zacznie się pochód wasz! Halele, Lele! Słuchaj, młodszy mój, tymczasem ja także się wybiorę i pójdę dziewosłębić ci do jaskini smoka. Patrz! z ruty już wianeczek plotę, rosą kwiatów namaszczę włosy, zwabię dwa krogulce z wyżyn powietrza i na barkach mi siądą. Halele, Lele! Gwiazd osiem uszczknę na niebie i zaniosę Wandzie i powiem: „Bierz, Hardymir ci je przysyła!“ gwiazd osiem — czy słyszysz? Wtedy ona będzie twoją — raz, dwa, trzy, cztery... cha, cha, cha! nie prowadź ojca tak szparko! — pięć, sześć, siedem — a gdzie ósma? — Nic zdążę za wami — ósmej potrzeba. Dostać jeszcze jednej z błękitów? Halele, Lele! Halele! Wtedy będziesz królem moim, będziesz mężem Wandy! Wszak i ojciec mnie błogosławił, wszak i za mnie słał druhów do Krakowa. Alboż ja Wandy mężem? A kochałem ją, kochałem. Boże piorunu, zniszcz te góry! Przekleństwo wam, wam, wam, wszystkim wam i jeszcze wam, a wam!

(Znika w dąbrowie).

*

 Jaskinia smoka. Leszka mogiła i żyrowiec, palący się na niej; z obu stron przed mogiłą kamienne katedry dla wojewodów, pośrodku ich siedzenie Wandy — po ścianach jaskini rozwieszone skóry, łuki, strzały, miecze — kilka wydrążeń na lewo i w prawo, za któremi widać ciągnące się przejście, w skale wykute. Wanda, siedząca przed mogiłą — Starzec — Giermek, trzymający harfę. Straż zbrojnych.
────────
  1. Zapoiny — uczta zaręczynowa.