O życia ranku, o wiosen jutrzence,
Pod takim brzegiem i na takiem morzu
Jam ciebie ujrzał w błękitów przestworzu
I obwiódł ciebie w włoskich kwiatów wieńce.
I strach mię chwytał, gdym ci rzucał róże,
A z nimi myśli, natchnienia i pieśni...
Gdym kładł me serce za stóp twych podnóże,
Jam drżał wśród szczęścia: czy się szczęście nie śni?
Tyś przy mnie była, a ja ciągle marzył,
Że ty złudzeniem, co odleci wkrótce...
I z westchnieniami przed tobą-m się skarżył,
Żeś anioł nikły na mej lotnej łódce...
Bo w słońca blasku lśniła twoja postać,
Nie jak codzienne i trwałe postaci,
Lecz jak duch, który tu nie zdoła zostać,
Bo niema tutaj ni sióstr, ani braci...
I długo, dziwną mamiony żałobą,
Chociaż przy tobie, jam się nie czuł z tobą,
Długo tęskniłem gdzieś dalej — do ciebie,
Bom zawsze myślał, żeś ty tylko w niebie!
Na każdej fali i na każdej skale,
Na każdem miejscu i w każdej godzinie
Wieczniem powtarzał: „Ach, to szczęście minie...
Przepłynie Anioł, jak płyną te fale,
I na tem morzu odejdzie ta mara
I wśród tych wichrów pryśnie mi jej wiara
I śmierć — niestałość, albo los zabiorze
To, co dziś kocham i w co dzisiaj wierzę!“
Lecz ty zostałaś na łódce milcząca,
Nie wzięła burza ciebie w niebo nagle —
- ↑ Wiersz dotyczy Delfiny Potockiej.