Page:PL Zygmunt Krasiński - Pisma Tom6.djvu/25

This page has not been proofread.

pisać dziennik, jestem bowiem zbyt słaby, aby wszystko odrazu napisać. Ty jeden powinieneś wiedzieć przyczynę mojej choroby: co do innych, mało mię to obchodzi, czy jej się domyślają, lub nie. Kochałem nazbyt namiętnie i dusza moja była zbyt płomienna jak na me słabe ciało. Ta miłość przerwała wszystkie struny mojego istnienia. Z początku powiedziałem sobie: „Oto nakoniec jestem szczęśliwy“; i jakiś czas naprawdę nim byłem. Lecz później zdradzone uczucia moje spadły całym ciężarem z wysokości, na którą je wzniosłem, i miażdżą mi serce. Nie mogłem ciosu wytrzymać.
 „25 lipca. — Dzisiaj rocznica, kiedy byłem z nią na górze helweckiej. Niebo było tak modre, powietrze tak ciche! Czyż mogłem pomyśleć wówczas, że powie kiedyś: „Mam dosyć jego miłości!“ Och, jak chwile szczęścia uchodzą szybko, podczas gdy cierpienie zdaje się przedłużać bez końca!...
 Skała, kończyła się ostro; zaledwie było dość miejsca dla jej stopy drobnej; chciała koniecznie z góry zajrzeć w przepaść. Podtrzymywałem ją na wątłym stosie kamieni, który drżał pod nią. Ach, ile uroku miała ta chwila! jeszcze w agonii dodaje mi siły. Ja sam tylko byłem w tej chwili jedynym jej obrońcą wobec przepaści, w której wzrok jej tonął. Śmierć była tuż przy niej, a ja między niemi stawiałem zaporę z miłości. Potem skoczyła lekko na platformę, skąd ją podtrzymywałem i podziękowała mi. Słowa, jej nie rozpłynęły się w powietrzu, pozostały wszystkie w mojej duszy. Piersi mię tak bolą, że nie mogę dłużej pisać; po cóż boleść miesza się do wspomnień świetlanych jakie mię otaczają?
 „29 lipca. — Powiedziałem ci wszystko; kołysałem się w szalonych nadziejach, potem poznałem żem się zawiódł. Ona nie była dla mnie. Zrazu mało myślałem o okolicznościach, które miały rozłączyć nas na zawsze, a i teraz jeszcze nie są one dla mnie