człowiek zaczyna rozumieć, że zawsze miotany bałwanami rozszalałego morza — nie ma czego się spodziewać i zawsze winien gotować się na rozbicie. — Możemy bowiem zawieść się wiele razy i jeszcze żywić nadzieję — lecz długie spętanie kłamstwami oszukańczego losu uczy nas wkońcu, że nic, nic na tej ziemi nie może ustanowić ani zabezpieczyć naszego szczęścia — i że cały ten padoł to tylko noc i ciemność — klęski i niedole — że radości mijają jak Błyskawica — podczas gdy męki pozostają i czepiają się duszy naszej — i łamią nam serce — i wznoszą sobie w nas tron wieczny, pod którego ciężarem jęczymy napróżno — jak wolność pod berłem żelaznem Tyranów.
I cóż wówczas pozostaje człowiekowi, co widział, że wszystko niszczeje i więdnie wkoło niego — co kochał i został zdradzony, lub kochać zapomniał — co chciał zasłużyć na miłość bliźnich a był odepchnięty — który pragnął połączyć się z tą, którą ubóstwiał — i którego z nią rozdzielono mimo całą moc silnej woli i duszy płomiennej — cóż mu pozostaje? — Wspomnienie.
Tak! Wspomnienie jest tą siłą, którą zmuszamy przeszłość, aby stała się teraźniejszością — przez którą zachowujemy związek z tem co się rozproszyło. — Wspomnieniem to ścigamy i dosięgamy szczęścia zniknionego oddawna — ono to ulgę nam przynosi — ono to rzuca kilka kwiatów na drogę życia — przez nie zdobywamy moc Boską, wywodząc z zimnych drzwi grobu kształty, któreśmy kochali — któreśmy uwielbiali; — wyzujcie człowieka z pamięci, a wtrącicie go w piekło. — Oto jedyny węzeł, który go łączy z ziemią — oto jedyny środek, którego używa, gdy przytłoczony nieszczęściem i osłabiony smutkiem chce jeszcze na chwilę podnieść czoło. — Och! Wspomnienie szydzi z Przestrzeni i Czasu — jego lot buja ponad materyą — dla niego
Page:PL Zygmunt Krasiński - Pisma Tom6.djvu/98
This page has not been proofread.