»Na beznadziejny bólów ból skazany:
Szukanie szczęścia — wędrowiec tułaczy« —
— człowiek, któremu nawet »w korony obręcz żelazne młoty« Niewidzialnego, nieubłaganego kata — Losu — wkuwają gwoździe, przeraźliwie długie gwoździe, by snać korona nie spadła na załomach drogi ciernistej, głazami gęsto usianej, w nieskończoność idącej, błędnej, obłędnej drogi... życia człowieczego...
na beznadziejne szukanie skazany, wić się musi w męczarniach i jak pies bity skowytać, i łkać i modlić się na klęczkach, i zrywać się w buncie rozpacznym i kląć i złorzeczyć, i znowu padać i wić się, i konać w udręce i niemocy...
Bo życie jest przeraźnie obojętne, bezduszne i bezwzględne, zabójczo bezwzględne... bowiem jest »jeno życiem«, potęgą ślepą, straszną rozpędem Koła niewzruszonych praw swoich, którego ciosów miażdżących żaden nie ujdzie wędrowiec, — i biada mu! niemasz dla niego ratunku, jeśli nie znajdzie w sobie, w samotnej duszy swojej, mocy odpornej i niezniszczalnej, jeśli nie stworzy sam sobie, nie wyłoni z własnej głębi, potęgi ukojnej i ciszy pogodnej...