Page:Sny o potędze.djvu/109

This page has not been proofread.

ŚLEPIEC SPĘTANY.

Chociaż nie widzę Ciebie, czuję Cię zawsze przy sobie,
Lecz nie wiem, kim jesteś.
Czyś owem dobrem, miłosiernem bóstwem,
Co z bladych rąk na głowy nasze
Błogosławieństwo ukojenia zlewa
I niesie w pusty ugor naszej duszy
Dziwny kwiat lśniący uśmiechami słońca,
By mrok naszego smutku
Przepoił wiosny marzonej woniami;
Czyli też jesteś ową ciemną mocą,
Co z najtajniejszych skrytek naszych dusz
O północy głuchej, bezgwiezdnej,
Wykrada blade perły i wątłych róż kwiaty,
I na ich miejsce rzuca kurz i plesń.

Słyszę twój szept
Cichy, jak szelest miesięcznych promieni,
Dzwoniących srebrnym pyłem swego blasku
W szklane, świetliste perły mieniącej się rosy...
Słyszę twój szept,
Pieszczący jako powiew wiosennego wiatru,
Gdy wśród dziewczęcych splotów zabłąkany,
Igra nad śnieżnem, nieskalanem czołem