Page:Sny o potędze.djvu/31

This page has not been proofread.
27
SEN NA SKRZYDŁACH ZMIERZCHU


Budzi się wszystko, co tajemnicze,
Co ma nieznane, dziwne oblicze
I co pierzchliwe, i co przelotne,
I jak przeżyty dzień niepowrotne.

I co motylich pyłków ma zwiewność,
Drażni ciekawość, nieci niepewność,
Ma czar subtelny misternych tkanek
I koronkowość srebrnych firanek:
Złote brzęczenie pszczelich skrzydełek;
Wodno-tęczowych niestałość szkiełek,
Gdy oczka mokrych zasklepią sieci;
Wszystko tak wątłe, jak wśród zamieci
Zimowej, płatek śniegu, co niknie
Nim do promienia słońca przywyknie.

Budzi się wszystko, co tajemnicze,
Co ma nieznane, dziwne oblicze
I co pierzchliwe, i co przelotne,
I jak przeżyty dzień niepowrotne.
 
...Z za drzwi zamkniętych melodya cicha
Lutni dolata. Tęskni i wzdycha
Hołd pazia u stóp królowej wygran.
Cyzelowany pięknie filigran
Rodzi gdzieś w myśli mistrza ta nuta,
Jak złotniczego miękki takt dłuta,
Takt z srebrnem pasmem melodyi splecion,
Gzieś z czarodziejskich przędzionej wrzecion.